-
The Ba***ds of Bollywood – kiedy Bollywood śmieje się z samego siebie
Odkąd tylko pojawiła się informacja, że Aryan Khan – syn Shah Rukh Khana – tworzy swój pierwszy serial dla Netflixa, wiedziałam, że muszę to zobaczyć. Od tamtej chwili odliczałam dni do premiery, przekonana, że The Ba***ds of Bollywood będzie złotą produkcją. I tak właśnie było – wreszcie mogłam usiąść przed ekranem i zanurzyć się w świecie, który jednocześnie znam i kocham. Chociaż w tym przypadku przedstawiony został w krzywym zwierciadle.
-
Dhak Dhak (2023) – kobieca podróż po wolność i odwagę
Na Dhak Dhak trafiłam kiedyś, przeglądając Netflixa. Dopisałam do listy i tak sobie na niej siedział, aż do niedawna. Uwielbiam filmy drogi, bo zawsze kryją w sobie obietnicę przemiany – zarówno w dosłownym, jak i emocjonalnym sensie. Tutaj dodatkową zachętą była obsada: Ratna Pathak Shah, Dia Mirza, Fatima Sana Shaikh i Sanjana Sanghi – cztery kobiety, które ruszają w podróż motocyklami. Brzmiało to na tyle nietypowo, że trudno było mi przejść obok tego tytułu obojętnie. Miałam też nadzieję, że dostanę coś więcej niż tylko „kolejny film o girl power”. Liczyłam, że Dhak Dhak pokaże kobiece doświadczenia w świeży sposób, bez banałów i łatwych haseł. Czy film spełnił moje oczekiwania?
-
Amar Singh Chamkila (2024) – pieśń, która zgasła zbyt szybko
Po Amar Singh Chamkila sięgnęłam z dużą dozą niepewności. Reżyserem jest Imtiaz Ali, którego twórczość zawsze była dla mnie zagadką. Jab We Met uwielbiam i mogę wracać do niego w nieskończoność, ale większości jego innych filmów po prostu nie potrafiłam zrozumieć – były dla mnie zbyt symboliczne, czasami wręcz chaotyczne. Bałam się, że podobnie będzie i tym razem, że historia Chamkili okaże się zbyt hermetyczna, a ja znów poczuję się wykluczona z filmowego świata, który Ali próbuje zbudować. Mimo to ciekawość wygrała. Chamkila był postacią niezwykle barwną i kontrowersyjną – artystą, który poruszał tematy tabu, a jednocześnie zdobywał tłumy fanów. Miałam więc nadzieję, że film pozwoli mi lepiej zrozumieć jego…
-
Animal (2023) – o obsesji, która pożera wszystko
Nie planowałam obejrzeć filmu Animal w najbliższych latach. Ranbir Kapoor mnie kusił (bo go uwielbiam), ale kiedyś trafiłam na kilka bardzo negatywnych opinii i szybko się zniechęciłam. Do tego ta długość – prawie 3,5 godziny! – odstraszała mnie jeszcze bardziej. Serio, miałabym poświęcać tyle czasu tylko po to, żeby przekonać się, że film jest słaby? I pewnie dalej bym go odkładała, gdyby nie Wiktoria z cajlandia.in!. Razem postanowiłyśmy sprawdzić, czy Animal faktycznie jest aż tak zły, jak wszędzie pisano. No i cóż… chyba nigdy nie oglądałam tak złego filmu Bollywood…
-
Metro… In Dino (2025) – miłość, kompromisy i codzienne sprzeczności
Na Metro… In Dino czekałam od lat. Pamiętam, kiedy Anurag Basu po raz pierwszy wspominał o tym projekcie – wtedy jeszcze miał inny tytuł i przez długi czas nie było wiadomo, czy w ogóle powstanie. Dlatego moment, kiedy film oficjalnie został zapowiedziany, był dla mnie ogromnym wydarzeniem. Potem powoli pojawiała się muzyka Pritama i wpadłam po uszy… Słuchałam soundtracku na zapętleniu jeszcze długo przed premierą, chłonąc klimat filmu i nie znając nawet jeszcze jego fabuły. Nie ukrywam, że do seansu Metro… In Dino usiadłam z ogromnymi oczekiwaniami, ale i obawami, czy magię Life… In a Metro sprzed lat w ogóle da się powtórzyć.