The Ba***ds of Bollywood – kiedy Bollywood śmieje się z samego siebie
Odkąd tylko pojawiła się informacja, że Aryan Khan – syn Shah Rukh Khana – tworzy swój pierwszy serial dla Netflixa, wiedziałam, że muszę to zobaczyć. Od tamtej chwili odliczałam dni do premiery, przekonana, że The Ba***ds of Bollywood będzie złotą produkcją. I tak właśnie było – wreszcie mogłam usiąść przed ekranem i zanurzyć się w świecie, który jednocześnie znam i kocham. Chociaż w tym przypadku przedstawiony został w krzywym zwierciadle.

Fabuła The Ba***ds of Bollywood
Serial opowiada historię Aasmaana – młodego chłopaka, który trafia do wielkiego, chaotycznego i pełnego kontrastów świata Bollywood. Zderza się tam z machiną układów, produkcji i show-biznesowych absurdów. The Ba***ds of Bollywood pokazuje branżę w krzywym zwierciadle, gdzie fikcja i rzeczywistość przenikają się tak bardzo, że widz zaczyna zadawać sobie pytanie: co tutaj jest żartem, a co wcale nie odbiega od prawdy?
Autoironia, która trafia w punkt
Nie będę ukrywać, od pierwszej minuty byłam kupiona. The Ba***ds of Bollywood zaskakuje świeżością i odwagą, żeby śmiać się z samego Bollywood – i to w sposób, który fan doceni, a osoba z zewnątrz nie zawsze w pełni uchwyci. Ja bawiłam się rewelacyjnie, co chwilę rozpoznając nawiązania, mrugnięcia okiem, aluzje do filmów czy znanych sytuacji. Świetnie było poczuć, że Aryan Khan nie musiał wcale wiele wymyślać – wystarczyło lekko przerysować realia, by wyszła parodia, która momentami aż boli, bo jest tak prawdziwa.

Cameo, które są wisienką na torcie
Jednym z największych atutów The Ba***ds of Bollywood są cameo – krótkie, błyskotliwe pojawienia się gwiazd, które dodają całości smaczku i jeszcze większej autoironii. To nie są przypadkowe wstawki, ale przemyślane momenty, które idealnie wpisują się w klimat scen. Dzięki nim świat Bollywood staje się jeszcze bardziej żywy, a widz czuje, że ogląda zabawę konwencją w najlepszym wydaniu.
Największa frajda polega na tym, że nigdy do końca nie wiadomo, kto zaraz pojawi się na ekranie. Jako fanka śmiałam się do rozpuku, bo każda z tych niespodzianek była strzałem w dziesiątkę. I to właśnie one sprawiły, że oglądanie tego serialu było tak emocjonującą przygodą.
Obsada, która udźwignęła pomysł
Jedynym elementem, który nie do końca mi pasował, był główny aktor – Lakshya Lalwani. Może to kwestia mimiki, może głosu, który brzmiał zbyt płasko – ciężko powiedzieć, ale coś po prostu nie grało. Nie uważam, że zagrał źle, jednak na tle tak wyrazistego i barwnego świata wypadł raczej blado.
Na szczęście reszta obsady wyniosła serial na zupełnie inny poziom. Sahher Bambba jako Karishma Talwar była dla mnie świetnym odkryciem – pełna świeżości i lekkości, która dodawała opowieści równowagi. Raghav Juyal błyszczał poczuciem humoru i idealnym timingiem komediowym, przez co jego sceny były perełkami. Ogromne wrażenie zrobił na mnie także Bobby Deol – nawet w krótszych momentach miał w sobie magnetyzm i charyzmę, dzięki którym trudno było oderwać od niego wzrok. Bardzo dobrze wypadli również Anya Singh, Manoj Pahwa, Manish Chaudhari i Rajat Bedi – każdy wniósł coś charakterystycznego i sprawił, że świat przedstawiony w serialu naprawdę działał.
To właśnie ta różnorodna i znakomicie dobrana obsada nadała całości życia, energii i autentyczności. Dzięki nim serial oglądało się z taką przyjemnością, a ja miałam poczucie, że nawet gdy główny bohater nie do końca dźwigał swoją rolę, reszta obsady robiła wszystko, by tę historię udźwignąć.

Muzyka, która robi różnicę
Ogromnym atutem The Ba***ds of Bollywood jest również muzyka – znakomicie dobrana i świetnie wpisująca się w klimat serialu. Nadaje rytm, podbija emocje i sprawia, że całość zyskuje jeszcze większą lekkość i błysk. To soundtrack, który idealnie współgra z autoironicznym tonem historii i daje serialowi dodatkową warstwę atrakcyjności. Coś czuję, że jeszcze długo będę wracać do kilku numerów, zwłaszcza Tenu Ki Pata, Gafoor czy Badli Si Hawa Hai.
Podsumowanie
The Ba***ds of Bollywood to serial, który daje dokładnie to, czego oczekiwałam: inteligentną, zabawną i pełną smaczków podróż po świecie Bollywood. Cameo rozbrajają, obsada zachwyca, a muzyka świetnie domyka całość. To jedna z tych produkcji, które śmieją się z branży, a jednocześnie są listem miłosnym do niej. Pozycja obowiązkowa dla każdego fana Bollywood!

Oglądaliście już The Ba***ds of Bollywood?


