Filmy Bollywood

Sanam Teri Kasam (2016) – melodramatyczne nic

Nadszedł ten czas na moim blogu, kiedy pojawi się na nim opinia dotycząca słabego filmu. Człowiek nie żyje tylko samymi hitami, a Bollywood nie produkuje jedynie wielkich kasowych produkcji, które od razu stają się blockbusterami, głównie ze względu na znaną obsadę aktorską. Większość filmów wychodzących z etykietką Bollywood są mało popularne, robione przez początkującego reżysera, w których występują mało znani aktorzy. Nie chcę generalizować, ale z tego, co mogę wywnioskować z ocen na różnych serwisach internetowych, są one słabe. Totalne gnioty, niewarte poświęcenia dwóch godzin z naszego życia. Niekiedy jednak zdarzają się wyjątki i wśród kilkuset filmów Bollywood, które powstają każdego roku, można znaleźć perełki. Dzisiejszy wpis niestety nie będzie o takiej perełce.

images (1).jpg
Kliknij w plakat po więcej informacji o filmie

Fabuła Sanam Teri Kasam

Poznajcie Saraswati Parthasaarthy, nazywana przez swoją rodzinę Saru. To typowa brzydula, która nie potrafi ładnie się ubrać, umalować, ułożyć włosów i ogólnie zadbać o swój wygląd. Jest najstarszą córką, więc jako pierwsza musi wyjść za mąż. Problem w tym, że nie chce jej żadnej chłopak (nawet zza granicy) ani ona nie potrafi kogoś sobie znaleźć. Jej młodsza siostra mocno się na nią wkurza, bo sama nie może wziąć ślubu ze swoim ukochanym. Nieporadna życiowo brzydula pewnego dnia spotyka Indera, który dopiero co wyszedł z więzienia i ogólnie nie jest lubiany przez mieszkańców bloku, w którym mieszka. Oczywiście Saru nie przejmuje się plotkami i zawiera znajomość z niebezpiecznym kryminalistą. Jak można się było spodziewać, decyzja ta całkowicie odwróci jej życie do góry nogami.

Wyjątkowa historia miłosna?

Wydawało mi się, że będę mieć do czynienia z banalną historią miłosną, której zakończenie mógłby przewidzieć każdy. I w pewnym stopniu tak było. W sumie już od początku twórcy wprost poinformowali mnie, jaki będzie koniec filmu. Mogłabym dalej nie oglądać, ale jednak zwyciężyła ciekawość i potrzeba obejrzenia przez wielu wychwalanej i dobrze ocenianej historii miłosnej. I żałuję, bo takiego gniota nie oglądałam od dawien dawna… Nie wiem, czy ja jestem jakaś dziwna i nie dostrzegłam tego samego, co reszta osób, czy może oglądałam zupełnie inny film? Fabuła poprowadzona jest w sposób masakryczny (nie potrafiłam znaleźć innego, ładniej brzmiącego słowa), niektóre sceny były po prostu żałosne, a znaczna część filmu kręci się wokół wyglądu Saru. W dodatku jej postać wkurzała mnie non stop, potrafiła tylko płakać, przepraszać i ewentualnie dziękować. To jak obrywała od życia liścia  i w jaki sposób próbowała wszystko naprawić, było momentami przekombinowane. I ten wątek z wrażliwym policjantem…

Sanam Teri Kasam

Historia miała potencjał, ale reżyserzy nie potrafili go chyba wykorzystać. Scenariusz przez większość część czasu leżał i chyba czekał, aż ktoś się za niego weźmie… Stronę wizualną potrafię jeszcze poniekąd wybaczyć. Rozumiem, czasami ma się mały budżet, czy coś. Momentami jednak miałam wrażenie, że oglądam serial, a nie film. Co ciekawe, film jest współczesną interpretacją powieści Love Story Ericha Segala z 1970 roku.

A może obsada ratuje Sanam Teri Kasam?

Kolejną słabą stroną filmu jest obsada aktorska. Totalne drewienko… Nie osądzam ich, że nie potrafią grać, może podczas zdjęć mieli słaby okres w swoim życiu, ale to, co pokazali w filmie, mocno wpłynęło na mój odbiór. Nie chcę też przyklejać etykietek „Ty niezbyt ładna”, „Ty z lekka przystojny”, bo nie wygląd jest najważniejszy, ale oni w moich oczach nie ratowali się niczym. W dodatku przez cały seans irytował mnie głos aktorki odgrywającej Saru. Z początku myślałam nawet, że może ma chrypkę i jej przejdzie. Nie przeszło, niestety.

Sanam Teri Kasam

Podsumowując, film miał w moich oczach potencjał, którego twórcy nie potrafili umiejętnie wykorzystać. Momentami było to wszystko przekombinowane, sceny żałosne, a aktorzy muszą się jeszcze wiele nauczyć. 😉 Tylko dwie rzeczy mogę zaliczyć na plus: muzyka, która jakoś broni się na tle całości oraz piękny plakat.
Chyba jeszcze przez dłuższy czas będę mieć zagwozdkę, czemu ten film otrzymał  taką ocenę na filmwebie i na imdb.com… Chyba naprawdę jestem jakaś inna… 😛

Projekt bez tytułu

Oglądaliście Sanam Teri Kasam?
Jakie są Wasze opinie na temat tego filmu? 🙂

6 komentarzy

  • ByLove

    Ma całkowicie odmienne zdanie na temat tego filmu. Dla mnie jest to jedna z lepszych produkcji 2016 roku. Historia, chociaż nie oryginalna, zrobiona w bardzo fajny, świeży sposób. Podobał mi się klimat filmu. Faktycznie, widać że budżet nie był zbyt wysoki, ale wyszło to na dobre, bo mnie zachwyciła ta prostota i surowość z jaką historia została przekazana.
    Nie uważam też, że aktorzy źle zagrali. Saru to osobliwa postać, ale da się ją polubić. Z kolei Inder jest schematyczny, ale mi to zupełnie nie przeszkadzało. Postacie może niezbyt oryginalne, ale nowe twarze w obsadzie mi to wynagrodziły.
    Sountrack również wspominam bardzo miło. Jedynie piosenka “Kheech Meri Photo” zrobiła na mnie słabe wrażenie. Za to utwór tytułowy wręcz uwielbiam.
    No i plakaty oraz zdjęcia są przepiękne <3

  • SalaamNamaste

    Mam podobne zdanie, co koleżanka wyżej. Film wspominam bardzo dobrze, lubię do niego wracać. Ma swój klimat. Historia jest ciekawa, obsada również poradziła sobie świetnie. Ścieżka dźwiękowa jest przepiękna, szczególnie piosenka tytułowa. 🙂

  • Mere Ishq

    Tak samo jak ByLove mam kompletnie odmienną opinię od Ciebie. Może niedługo przekonasz się do tej produkcji 😉
    Film mnie wzruszył, jest piękny! Warto dostrzec jego atuty 🙂 Wszystko według mnie wypadło super! Jedyne, co mi przeszkadzało, to czasami aktorzy, aczkolwiek to nie wpływa na mój pozytywny odbiór filmu. Historia jest jedyna w swoim rodzaju ❤ A ścieżkę dźwiękową bardzo lubię!

  • BollywooDagmara

    Tak samo jak dziewczyny wyżej, inaczej oceniam film. Bardzo mi się podobał, choć szczerze w to wątpiłam. Wzruszył mnie do łez. Przyznam rację co do głosu głównej aktorki, denerwował chwilami. Ostatecznie główna obsada spisała się znakomicie. Soundtrack uwielbiam! <3 Mam nadzieję, że wkrótce przekonasz się do filmu 😉

  • Fobiara

    No cóż ja co prawda filmu w całości nie widziałam, ale wątpię żebym do niego kiedykolwiek wróciła. Zaśnięcie po 20 minutach seansu jest dla mnie sygnałem, żeby go nie kontynuować, a tutaj właśnie tak się stało. Po przeczytaniu Twojej recenzji widzę, że później raczej nic się nie rozkręciło i utwierdziło mnie to tylko w moim przekonaniu, że nie warto marnować 2 godzin. Już lepiej sięgnąć po coś nowego 😛

  • Amanda T.

    Oglądałam i ogólnie podchodziłam do tego filmu jak do czegoś, z czego się pośmieję i na początku faktycznie tak było. Papierowi rodzice, sztywne dialogi i ogół historii mnie po prostu niszczył. Ale… no właśnie. Potem, nie wiedzieć dlaczego, wkręciłam się totalnie i poryczałam na zakończeniu. ;D I nawet wracałam jeszcze do tego filmu! Ot, taki ze mnie człowiek pełen sprzeczności. ;D

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *