#4 Powrót do klasyków: Gdyby jutra nie było (2003)
Są takie filmy, których przedstawiać fanom Bollywood nie trzeba. Filmy, od których wielu z nas zaczęło swoją przygodę z tym kinem. Filmy, których już sam tytuł wywołuje w nas wiele skrajnych emocji. Są takie produkcje, których zapomnieć się nie da i zastanawiamy się po nich, co by było, gdyby jutra nie było. Dla właśnie takich filmów stworzyłam cykl “Powrót do klasyków”. Tym razem zrobiłam sobie seans powtórkowy z jednego z najlepszych filmów Bollywood, czyli Gdyby jutra nie było (Kal Ho Naa Ho). Bez zbędnych wstępów, zapraszam do dalszego czytania!
Fabuła Gdyby jutra nie było
Naina (Preity Zinta) mieszka ze swoją indyjską rodziną w Nowym Jorku. Jej najlepszym przyjacielem jest Rohit (Saif Ali Khan), playboy i nieudacznik. Naina jest życiową pesymistką: nie wierzy ani w miłość, ani w związki. Aż do dnia, gdy do domu w sąsiedztwie wprowadza się uroczy Aman (Shah Rukh Khan). Nainę irytuje jego beztroski styl bycia, którym zaskarbił sobie serca wszystkich okolicznych mieszkańców. Dziewczyna nie wie jednak, że Aman skrywa tajemnicę, która już wkrótce na zawsze odmieni jej życie… [Opis dystrybutora DVD]
Moje pierwsze wrażenia o Gdyby jutra nie było
Choć pierwszy raz Kal Ho Naa Ho oglądałam 12 lat temu, bardzo dobrze pamiętam uczucia, które wówczas mi towarzyszyły. Podekscytowanie, zaciekawienie, radość, niedowierzanie, ogromny smutek, załamanie i dalsze zwątpienie w to, co właśnie się wydarzyło. W takiej właśnie kolejności. I powiem Wam szczerze, że wiele bym teraz dała, żeby móc znowu obejrzeć ten film po raz pierwszy i jeszcze raz przeżyć to od nowa… Gdyby jutra nie było na mnie, jako nastolatkę, mocno wpłynęło. Załamana chodziłam przez przynajmniej kilka dni i zastanawiałam się, jak ktoś mógł stworzyć zarazem tak świetny i dołujący film. Czapki z głów za scenariusz, Panie Karanie Joharze.
Pamiętam, że długo nie czekałam i jakiś tydzień później zrobiłam sobie kolejny seans z tym filmem. Byłam nim szczerze zafascynowana i chciałam odkrywać każdy kawałek od nowa. W tamtych czasach filmy Bollywood oglądałam jeszcze w salonie, który był jednocześnie pokojem rodziców, więc chcąc, nie chcąc, oglądali je ze mną. Wstydziłam się jednak przy nich płakać, ale Gdyby jutra nie było coś we mnie złamało i płakałam jak bóbr, nie przejmując się przyglądającymi się mi rodzicami.
Już wtedy wiedziałam, że Gdyby jutra nie było będzie jednym z moich ulubionych filmów. Takiej akcji i mieszanki emocji nie oglądałam jeszcze w żadnym filmie (a jako nastolatka miałam na swoim koncie naprawdę wiele obejrzanych filmów zagranicznych oraz polskich). Bez wątpienia zgodziłam się wtedy ze słowami dystrybutora DVD: “Jeden z najpopularniejszych przebojów Bollywoodu ostatnich lat. Historia trójkąta miłosnego obfitująca w potężną dawkę humoru i melodramatyczne zwroty akcji.” Film ten pozostał w moim sercu do dziś, a do piosenek uwielbiam wracać do jakiś czas. Dlatego też tak chętnie umieszczam go w moich zestawieniach, m.in. Filmy Bollywood dla początkujących czy Filmy Bollywood na Walentynki.
Moje obecne wrażenia o Gdyby jutra nie było
Gdyby jutra nie było to jeden z najpiękniejszych filmów Bollywood. Powrót do niego to pełna sentymentów ucieczka do czasów, które kiedyś były i już niestety nie wrócą. Czy podczas kolejnego, niezliczonego już seansu z Kal Ho Naa Ho nadal towarzyszyły mi te same emocje? Zdecydowanie tak! Może nie wszystkie, bo przecież znam fabułę prawie tak samo, jak zawartość mojej kolekcji filmów Bollywood. Niemniej jednak śmiech, ogromny smutek i mnóstwo rzewnych łez na końcu oczywiście były obecne. Do tego wspaniałego filmu uwielbiam wracać, kiedy mam gorsze dni lub po prostu chcę sobie jednocześnie popłakać i pośmiać się. Gdyby jutra nie było wiele dla mnie znaczy. Jego akcja dzieje się przecież w moim ukochanym Nowym Jorku, gra w nim trójka moich ulubionych aktorów: Preity Zinta (najukochańsza!), Shah Rukh Khan oraz Saif Ali Khan. Jest on także jednym z pierwszych filmów, od których zaczęła się moja przygoda z Bollywood. Do dziś wywołuje on we mnie te same emocje i uważam, że ten film nigdy się nie zestarzeje. Przedstawia tak uniwersalną historię, która może przydarzyć się każdemu teraz, za kilka lat, a nawet i za kilkadziesiąt.
Nadal śmiałam się na nim tak samo, jak za pierwszym razem. Scena, w której pada jeden z najpopularniejszych tekstów z Gdyby jutra nie było, bawi mnie niezmiennie od lat. W smutniejszych i poważniejszych scenach nadal wzruszałam się i płakałam jak za pierwszym razem. No bo nie da się nie wylewać łez, kiedy widzi się biednego Shah Rukh Khana z oczami pełnymi bólu i smutku… Nadal uważam, że jest to jedna z najlepszych ról tego aktora. W ogóle wszyscy aktorzy spisali się tutaj na medal! Mamy tutaj przecież okazję oglądać niesamowitą Preity Zintę, która znakomicie odegrała kwaśną jak cytryna Nainę Kapur. Saifa Ali Khana świetnie wcielającego się w macho Rohita, poszukującego swojego miejsca na Ziemi i miłości. Jayę Bachchan – odgrywającą mamę Nainy z taką naturalnością i zaangażowaniem, że aż człowiekowi robi się cieplej na serduszku. No i wszyscy pozostali drugoplanowi aktorzy, których role również były ważne w całej historii. Co by to było, jakby zabrakło postaci Kantaben?! Film z całą pewnością straciłby na swoistym humorze. 😛
Podsumowanie
Na koniec nasuwają mi się takie oto myśli. Kal Ho Naa Ho można obejrzeć nawet kilkanaście razy, a on się nie znudzi i będzie śmieszyć, wzruszać i poruszać tak samo jak za pierwszym razem. Uważam, że jest to wspaniała produkcja, z którą każdy powinien się zapoznać. Na pewno dobrze nada się dla osób dopiero chcących rozpocząć swoją przygodę z Bollywood. Nie zalewa on nas nierealną historią miłosną, piosenki są nienachalne (no może oprócz Pretty woman – no bo kto nagle zaczyna tańczyć i śpiewać na ulicy? 😛 ) i piękne, a akcja potrafi naprawdę zaciekawić. Można się zakochać od pierwszego obejrzenia i trwać w tej miłości w nieskończoność. Jestem przekonana, że do Gdyby jutra nie było wrócę jeszcze nie raz i nadal będę go przeżywać tak samo!
A co Wy myślicie o Gdyby jutra nie było? Uwielbiacie go, czy może nienawidzicie?
Dajcie znać w komentarzach!
2 komentarze
Madpatworld
Ooooo tak! To jeden z tych filmów, który wdrożył mnie do niesamowitego świata indyjskiego kina i rozkochał w sobie na dobre 🙂 Teraz, mając lat 30, dostrzegam oczywiście jego wady, ale nie zmieni to nigdy ogromnego sentymentu, jakim darzę “Gdyby jutra nie było”. Zresztą – obejrzałam go ponownie po wielu latach, z obecnym partnerem, i jemu również nie raz łezka się w oku zakręciła, docenił też genialny duet SRK-SAK. Must see!
Pingback: