Beyond the Clouds (2017) – bo nie zawsze zza chmur wychodzi słońce
Nie samymi kolorowymi historiami filmowymi człowiek żyje. Od czasu do czasu warto się oderwać i obejrzeć jakiś bardziej wymagający tytuł, gdzie bohaterowie zmagają się z gorszymi problemami, niż niechęć do zamążpójścia, niezaakceptowanie przez rodziców partnera, którego wybrało ich dziecko, nieposiadanie najnowszego modelu iPhone’a, itp, itd. Są też filmy, należące do przemysłu filmowego Bollywood, w których pokazywane jest życie innej części społeczeństwa indyjskiego. Bieda, brak domu, mieszkanie w biednych dzielnicach, brak pracy, ciągłe kłopoty ze zdrowiem, uprawianie przez kobiety nierządu, by zapewnić godziwy byt dzieciom. Oczywiście nie twierdzę, że istnieją mniejsze i większe problemy, bo dla każdego jego osobisty jest największy i nie powinno się licytować, kto ma gorzej. Jako fanka kina indyjskiego sięgam nie tylko po pełne tańca, przepychu i cukrowości filmy, ale i po te, ukazujące szarą rzeczywistość Hindusów. Potrzebowałam trochę wytchnienia od ostatnio obejrzanych filmów, więc wybrałam na poniedziałkowy seans Beyond the Clouds – słodko-gorzką opowieść o dwójce rodzeństwa.
Film opowiada o rodzeństwie mieszkającym w Mumbaju. Amir to nastolatek, który żyje z handlowania narkotykami i nieustannie ma z nimi kłopoty. Jego siostra, Tara, jest temu przeciwna i kilkukrotnie podejmowała już próby przekonania go, by porzucił swoją profesję. Tyle że Tara też nie jest lepsza, bo nie do końca wyznaje prawdę bratu, jak sama zarabia na życie. Pewnego dnia, chce ona odzyskać od swojego szefa paczkę, którą zostawił u niej Amir, ale dochodzi pomiędzy nimi do szarpaniny. Mężczyzna trafia do szpitala, a kobieta do więzienia. Kiedy dowiaduje się o tym jej brat, za wszelką cenę będzie chciał ją stamtąd wyciągnąć.
Film zaczął się dosyć powoli. Akcja na spokojnie zaczęła się rozwijać, nigdzie się nie śpieszyła, chociaż na ekranie momentami sporo się działo. Jak to w filmach tego typu, nie wszystko mamy wyłożone na ławę, niektórych rzeczy musimy najpierw sami się domyśleć, by dopiero później zostały nam one powiedziane. Lubię ten zabieg, bo to daje widzowi lepszą szansę na wczucie się w losy bohaterów. Przez to też historia Amira i Tary wciągnęła mnie od razu, bo byłam ciekawa, co też wydarzyło się w ich życiu, że są w takim miejscu, a nie w innym, lepszym. Z biegiem czasu, ujawniane były nowe informacje, przez to nie zostałam zasypana ogromem informacji. Akcja rozwijała się płynnie i wszystko zdawało się ze sobą idealnie łączyć.
Film ten nie pokazuje tylko tego, co działo się z bohaterami przez ten ułamek czasu, ale co najważniejsze przedstawia, do czego zdolny jest człowiek, kiedy jego najważniejszym celem jest przeżyć. Jakie kroki potrafi podjąć, ile zła wyrządzić bliskiej osobie. Amir to przykład człowieka, który w głębi serca jest dobry, ale walka o przetrwanie sprawiła, że dostosował się do obecnych możliwości i wybrał kroczenie złą drogą, prędzej czy później prowadzącą do więzienia. Pomimo że z zewnątrz wyglądał na grzecznego chłopaka, przez większość swojego życia taki nie był. Jednak w trudnym dla niego momencie potrafił znaleźć w sobie resztę dobroci i przyjąć pod swój dach biedną rodzinę szefa jego siostry, pomimo że nie pałał miłością do ich krewnego.
Co mnie zadziwiło, kiedy pierwszy raz zapoznawałam się z tym filmem? Odkryłam, że był to pierwszy prawdziwy filmowy debiut Ishaana Khattera, znanego większości z jego najnowszej produkcji, Dhadak, w którym zagrał razem z córką Sridevi, Janhvi Kapoor. Fakt ten wydał mi się idealnym pretekstem, by jak najszybciej obejrzeć ten tytuł i przekonać się, bez konieczności oglądania Dhadak, jakim jest aktorem. I powiem Wam, naprawdę mi się spodobał. Może nie jest zbyt urodziwy, ale grać to on potrafi i zapowiada się nam kolejny materiał na dobrego aktora. 😀 Myślę, że z ciekawością będę obserwować rozwój jego kariery. W Beyond the Clouds było widać, że ta rola dużo dla niego znaczy, przez to jeszcze bardziej wczuł się w postać. Miał kilka świetnych scen, w których pozytywnie mnie zaskoczył. Należą mu się gromkie brawa, bo chłopak się postarał. Na uwagę zasługują oczywiście również pozostali aktorzy. Łatwo było zauważyć, że potrafią grać i jest to dla nich coś poważnego. Nawet malutka, kilkuletnia dziewczynka, grająca Ashę, skradła moje serce (spójrzcie tylko na jej oczy, to mnie zrozumiecie).
Beyond the Clouds to film, który mogę śmiało Wam polecić. Na pewno warto go obejrzeć. Ja, pomimo ciężkiej fabuły, czułam się wypoczęta po seansie. Dodatkowo można w nim też posłuchać trochę ładnej muzyki, skomponowanej przez wielkiego A.R. Rahmana. 🙂 Mnie się podobał, ale lubię czasami obejrzeć film bez fajerwerków i całej tej otoczki taneczno-śpiewanej.
__________________________________________________
Oglądaliście Beyond the Clouds? Podobał się Wam?
Jeśli nie widzieliście, chcecie kiedyś obejrzeć?
Dajcie znać w komentarzach!
Jeden komentarz
SalaamNamaste
Zdecydowane jest to film, który mam zamiar obejrzeć. Podejrzewam, że jak tylko pójdę na urlop będzie to pierwszy tytuł, który nadrobię!