Dus (2005) – jeszcze nie czas umierać
Kilka dni temu pojawiła się nowa piosenka promująca film Baaghi 3 z Tigerem Shroffem i Shraddhą Kapoor o tytule Dus Bahane 2.0. Niestety nie dałam rady wysłuchać jej nawet przez 30 sekund. Kiedy okazało się, że jest to przeróbka piosenki, która pochodzi z uwielbianego przeze mnie filmu, nie mogłam uwierzyć. Nie w to, że przerobili tę piosenkę, bo to od kilku lat już powszechne zjawisko w świecie kina Bollywood. Nie mogłam uwierzyć, że minęło już 12 lat, kiedy ostatni raz oglądałam Dus. Zainspirowana zatem odświeżoną wersją Dus Bahane, zabrałam się do seansu filmu, który tak mi się spodobał, że do dzisiaj dobrze go wspominam. Postanowiłam sprawdzić, czy po kilkunastu latach nadal wywoła we mnie takie same odczucia.
O CZYM JEST DUS?
Siddanth (Sanjay Dutt) i Shashank (Abhishek Bachchan) są braćmi, którzy wraz z Adityem (Zayed Khan) oraz Aditą (Shilpa Shetty) pracują dla indyjskiej Komórki Antyterrorystycznej (ATC). Od zatrzymanego w czasie akcji Altafa dowiadują się, iż terrorysta imieniem Jambhal planuje dokonać na terenie Kanady zamachu terrorystycznego, w którym może zginąć nawet dwadzieścia pięć tysięcy ludzi. Shashank i Aditya zostają wysłani do Kanady, gdzie wraz z jedną z agentek ATC Nehą (Esha Deol) oraz kanadyjskim policjantem (Sunil Shetty) starają się dowiedzieć, kim jest tajemniczy Jambhal i w jaki sposób planuje dokonać zamachu.
TAK DOBRY, A ZAPOMNIANY?
Aż wstyd się przyznać, że tak dawno nie oglądałam Dus. Przecież tak bardzo mi się spodobał 12 lat temu… Od tego czasu leżał na półce i czekał na swoją kolej na powtórny seans. I tak naprawdę nie będę całej zasługi przypisywać nowej wersji Dus Bahane. Bo tak szczerze, już jakiś czas temu po głowie latał mi pomysł, żeby może obejrzeć raz jeszcze Dus i sprawdzić, czemu mi się tak wtedy podobał. Ostatecznym zapalnikiem do realizacji tego planu okazała się Dus Bahane 2.0, która tylko utwierdziła mnie, że czas zrobić sobie powtórkę. Kiedy wreszcie po maratonie w pracy, nadszedł zasłużony wolny wieczór, nie zastanawiałam się dwa razy i włączyłam Dus, który przy okazji zapiszę do listy filmów obejrzanych w ramach wyzwania W 2020 roku obejrzę 50 filmów Bollywood! I moje pierwsze krótkie podsumowanie: dlaczego tak długo to odkładałam?
SZPIEGOWSKIE MASALA MOVIE
Przede wszystkim Dus to niezła gratka dla fanów Bollywood. Dlaczego? Po pierwsze gra tutaj śmietanka aktorska z Bollywood (mniej i bardziej lubiani): Abhishek Bachchan, Sanjay Dutt, Zayed Khan, Shilpa Shetty, Sunil Shetty i Esha Deol. Nawet Dia Mirza i Raima Sen miały swoje kilka minut w tej produkcji! Po drugie to wspaniała mieszanka kilku gatunków filmowych: thrillera, filmu akcji i szpiegowskiego oraz lekkich wątków romantycznych. Cała akcja toczy się wokół pracy indyjskiej Komórki Antyterrorystycznej, której celem jest pokrzyżowanie planów terrorystom, chcącym 10 maja zrealizować duży zamach terrorystyczny. Nie przeszkadza to jednak w ogóle, żeby pomiędzy jedną ważną akcją, a kolejną agenci znaleźli czas na taniec i zabawę na zaręczynach młodszej siostry dwóch bohaterów. Taki zabieg w ogóle mnie tu nie zdziwił, a wręcz ucieszył, gdyż był fajnym umilaczem czasu przed rozpoczęciem się prawdziwej akcji. Niekiedy też wydawać by się mogło, że film nie miał zbyt dużego budżetu lub po prostu to kwestia lat, w których został nagrany, gdyż jakość ujęć nie jest satysfakcjonująca.
CZY NADAL DOBRA ROZRYWKA?
Oglądając po tak długiej przerwie Dus, chciałam sprawdzić, czy nadal podoba mi się tak samo, jak kilkanaście lat temu. Otóż tak. Pomimo że mniej więcej pamiętałam, jak potoczy się akcja, bawiłam się bardzo dobrze. Miło patrzyło się na młodego Abhisheka Bachchana, piękną Shilpę Shetty (swoją drogą, muszę nadrobić filmografię tej Pani), zabawnego Zayeda Khana, nieco wzbudzającego żal Sanjaya Dutta. Nawet brzydki Sunil Shetty i mdła Esha Deol nie przeszkadzali mi tak, jak kiedyś. Cała akcja toczyła się dosyć szybko, ale łatwo było mi się połapać w tym, co się dzieje na ekranie. Choć oczywiście film ma kilka słabszych momentów i niektóre wątki wydały mi się zbędne. Mimo to Dus jako całość nadal uważam za dobry film i warty poświęcenia mu 152 minut. W szczególności, że zakończenie może zaskoczyć niejednego. Całkowicie zapomniałam też, że w Dus znalazły się tylko i aż 3 tak ładne piosenki, które oczywiście teraz słucham na okrągło. Mowa tu o wcześniej wspominanej Dus Bahane, tanecznej Chham Se i klubowej Deedar De. Niemniej jednak taka liczba piosenek jest optymalna. Widz nie ma wrażenia, że film składa się głównie z muzyki, a nie z akcji, więc to też na plus.
THE END
Podsumowując, Dus to naprawdę dobry film, w szczególności, kiedy ma się niewygórowane oczekiwania. Tytuł ten wydany był w Polsce jako tzw. gazetówka i podczas zakupu, lekko obawiałam się, że nie będzie to kolejny filmowy crap, który został wydany na fali popularności Bollywood w Polsce. Na szczęście tak nie było i Dus nie okazał się zawodem. Dlatego jestem naprawdę ciekawa Waszych opinii. Czy jestem osamotniona w tej opinii? Czy tylko mi tak spodobał się ten film? Koniecznie dajcie znać w komentarzach, co sądzicie o Dus!
Jeden komentarz
Pingback: