#5 Przegląd filmowy, czyli co ostatnio oglądałam
W ostatnim czasie staram się oglądać jak najwięcej produkcji indyjskich, aby wreszcie udało mi się zrealizować nasze wyzwanie — W 2022 roku obejrzę 50 filmów Bollywood. Od dwóch lat mi się to niestety nie udawało, dlatego w tym roku wzięłam się w garść i nadrabiam. Jednak nie zawsze potrafię znaleźć czas oraz wenę do tego, aby z każdego obejrzanego filmu napisać osobną recenzję. Dlatego też przychodzę do Was z kolejnym wpisem z serii Przegląd filmowy, w którym w skrócie podzielę się z Wami swoją opinią o ostatnio obejrzanych produkcjach. Zaczynajmy!
Brahmāstra Part One: Shiva (2022)
Kiedy zobaczyłam informację, że Brahmāstra Part One: Shiva jest dostępny na polskim Disney+, od razu wiedziałam, co będę oglądać wieczorem! Niestety zmuszona byłam obejrzeć film z angielskimi napisami, bo tylko ta wersja nie posiadała angielskiego dubbingu (o zgrozo!). Nie odebrało mi to jednak przyjemności z seansu, bo… Cóż to było za widowisko! Niby się tego spodziewałam, ale nie do końca tego, że będzie to aż tak dobre. Normalnie nie mogłam oderwać oczu od ekranu przez większość seansu. Historia wciągnęła mnie od pierwszych minut, głównie za sprawą świetnej gry Shah Rukh Khana, który w roli Naukowca wypadł naprawdę świetnie! Nie powiem, byłam zaintrygowana tym, co może wydarzyć się potem. Bawiłam się wręcz wybornie na seansie. Fabuła, efekty specjalne, muzyka, gra aktorska (para Ranbir i Alia — dlaczego nie wcześniej?) — wszystko było na wysokim poziomie. Mam tylko nadzieję, że w kolejnych częściach uda im się to utrzymać. Kto nie widział filmu w kinach we wrześniu, polecam obejrzeć! Warto.
Monica O My Darling (2022)
Wybierając film Monica O My Darling na seans, byłam świadoma tego, że jest to produkcja oryginalna Netflixa i może nie być najwyższych lotów. Miałam jednak cichą nadzieję, że w przypadku tego filmu będzie inaczej. I na szczęście się nie zawiodłam. Tego było mi trzeba — rozrywki i akcji trzymającej w napięciu w czystej postaci. Historia może momentami była mało oryginalna, bo można by rzec, że gdzieś się już to widziało, ale było też kilka scen, które mocno wryły mnie w kanapę. Po tym seansie potwierdziłam sobie też, już na 100%, że naprawdę lubię Rajkummara Rao i uważam, że jest świetnym aktorem! Znakomicie wczuł się w swoją rolę i przedstawił postać Jaya. Ogólnie film obejrzeć można, ale nie trzeba. Ot kolejna produkcja Netflixa, których nie mało. Co ją wyróżnia, to to, że jest lepsza od niektórych gniotów.
Bob Biswas (2021)
Zabierałam się do seansu tego filmu od zeszłorocznej premiery. Kiedy wyszły pierwsze materiały promocyjne, byłam zaintrygowana. Osobny film o postaci płatnego mordercy, którego kojarzymy z filmu Kahaani? Brzmi jak coś dobrego! Dodałam ten tytuł na swoją listę do obejrzenia na Zee5 już daawno, ale dopiero lecąc samolotem i nie mając innego filmu do wyboru, wreszcie zdecydowałam się obejrzeć ten tytuł. I ja się pytam, dlaczego tak długo zwlekałam? Może nie jest to najlepszy film indyjski, jaki oglądałam, ale na pewno zasługuje na miano dobrego. Sam fakt bliższego poznania postaci Boba Biswasa już daje dużo do oceny! Do tego świetna rola Abhisheka Bachchana, który sporo ratuje i mamy film, który można obejrzeć. I choć spodziewałam się czegoś więcej po historii, to mimo wszystko jestem zadowolona. Jeśli jednak oczekujecie od tego filmu, że będzie on zrobiony na wzór biograficznego, to niestety, ale muszę Was zawieść.
Love Story (2021)
Love Story to jeden z nielicznych filmów, na który czekałam od pierwszego dnia, kiedy wypuścili materiały promocyjne… A trochę się naczekałam, bo film ogłosili już w 2019 roku, ale w związku z pandemią musieli ciągle przekładać nagrywanie, a potem również premierę… Jednak byłam pewna, że będzie to tak dobry film, na który warto poczekać. Love Story wyszedł do kin we wrześniu 2021 roku, jednak od tego czasu ciągle odwlekałam seans. Zachęcona dobrymi opiniami stałej Czytelniczki bloga, wreszcie postanowiłam obejrzeć film, który uważałam od 3 lat za pewnik. I na całe szczęście, moje przeczucia znowu się sprawdziły! Otrzymałam przepiękny, niewinny romans, który przeżywałam jak nastolatka. Tutaj zarówno bohater, jak i bohaterka są głównymi postaciami, są sobie równi, co jeszcze bardziej mnie ucieszyło (w dużej części filmów Tollywood, kobieca postać jest tylko ładnym dodatkiem do historii bohatera). Love Story to przepiękna, spokojna historia miłosna, która porusza za serce już od pierwszych minut. Takich filmów brakuje mi w Bollywood…
Dhamaka (2021)
Po dwóch seansach z angielskimi napisami potrzebowałam obejrzeć coś po polsku. Wybór padł na Dhamaka, czyli produkcję, której seans też odkładałam od zeszłego roku. Głównie z obawy przed tym, że okaże się słaby (produkcje Netflixa w pewnym momencie mocno podupadły na jakości). O dziwo, nie było tak źle. Kiedy zaczęła się prawdziwa akcja, nie mogłam oderwać wzroku od ekranu. Podczas seansu targało mną tyle emocji, że aż sama byłam w szoku, co robi ze mną ten film. Ostatecznie, kiedy trochę ochłonęłam po seansie, stwierdziłam, że cała historia była całkiem niezła, ale nic poza tym. Miłym zaskoczeniem była rola Mrunal Thakur, którą wcześniej widziałam w Sita Ramam (który swoją drogą polecam!).
Most Eligible Bachelor (2021)
No i na koniec kolejny film Tollywood — jeden z najlepszych z poprzedniego roku (według wielu rankingów, które znalazłam w sieci). Do seansu skusiła mnie głównie aktorka Pooja Hegde i w sumie nic poza tym. Ocen też nie miał najlepszych, ale stwierdziłam, co mi tam, dam mu szansę. I w sumie zaczęło się miło, bo akcja działa się w moim wymarzonym Nowym Jorku. Niestety im dalej w pole, tym moje zainteresowanie malało. Nawet nadzieja na to, że Pooja ma większą rolę w tym filmie szybko mi odeszła, bo jednak film, jak w sumie sam tytuł sugerował, skupia się głównie na naszym kawalerze. Na szczęście film nie był długi, choć i tak sporo się wynudziłam. Most Eligible Bachelor miał też kilka lepszych momentów, dzięki którym ostatecznie nie wypadł w moich oczach aż tak źle. Głównie dzięki przesłaniu, jakie płynęło z filmu. Ogólnie to filmu nie polecam, ale jak ktoś chce zobaczyć z ciekawości, nie zabronię.
No i to już wszystkie filmy, jakie obejrzałam w ostatnich tygodniach. Jak widać sporo tutaj nowszych produkcji, ale chciałam trochę nadrobić zaległości. Oglądaliście któryś z tytułów? Dajcie znać, jak Wam się one podobały.
Jeden komentarz
Pingback: