Zero (2018) – czyli SRK w maluczkim wydaniu
Z okazji ostatnich urodzin Shah Rukh Khana postanowiłam obejrzeć któryś z jego filmów. Na swoim fanpage’u poprosiłam Was o pomoc z wyborem filmu, za którą bardzo Wam dziękuję! Zdecydowałam, że obejrzę ostatni film SRK, którego seans odkładałam od niespełna 4 lat. Ale nie martwcie się, bo planuję niektóre z Waszych propozycji obejrzeć w niedalekiej przyszłości! Postaram się też podzielić z Wami swoją opinią po seansie. A tymczasem zapraszam na recenzję filmu Zero. Czy jest z niego takie zero, jak się obawiałam?
Fabuła Zero
Shah Rukh Khan wciela się w postać czarującego i zarazem aroganckiego kawalera niskiego wzrostu, który usilnie poszukuje kandydatki na żonę. Singh poznaje Aafię Bhinder (Anushka Sharma), naukowca z NASA z porażeniem mózgowym. Pomimo dzielących ich różnic Bauua i Aafia odnajdują bezpieczeństwo w swoim towarzystwie. Wspólne życie narzeczonych staje pod znakiem zapytania, kiedy uwodzicielska supergwiazda, Babita (Katrina Kaif), postanawia zbliżyć się do Bauua. [filmweb.pl]
Odkładany na wieczne nieoglądanie
Zacznę może od tego, że naprawdę bałam się tego filmu. Przeczytałam tak wiele niepochlebnych recenzji i opinii, że najzwyczajniej w świecie, chciałam ominąć wystawiania się na męczarnię. Tu nawet nie chodzi o zawód, bo sami dobrze wiemy, że SRK ma od wielu lat złą passę filmową i produkcje, w których zagrał, są raczej średniawe. Jednak nigdy nie mówię nigdy, bo czasami po wielu latach nagle postanawiam obejrzeć coś, czego po premierze nie miałam ochoty. Tak też było z Zero. Stwierdziłam, że na własną skórę chcę przekonać się, czy naprawdę jest tak źle.
I szczerze? Nie było. Oczywiście nie mówię, że film zasługuje na miano dobrego — do tej oceny jeszcze mu daleko. Jednak jeśli podzieliłabym ten film na części, to na pół z nich Zero oglądało mi się nawet dobrze. Historia jako całość może nie ma dla mnie za bardzo ładu, składu i sensu, ale w osobnych częściach potrafię wyciągnąć z nich coś dobrego. Oczywiście wiele scen, czy wątków mogłoby spokojnie zostać pominięte albo w ogóle niebrane pod uwagę (zwłaszcza ostatnia część — kto oglądał, ten wie, o co mi chodzi). Wówczas film mógłby wiele zyskać, ale tym samym, trwałby może z jakieś 1,5 godziny, zamiast 2 godzin 40 minut. Sama historia karła, który usilnie poszukuje żony, miała spory potencjał. Szkoda tylko, że twórcy poszli z nią w nie tę stronę, co trzeba.
Zero z zadatkiem na dobry film?
Początek Zero był nawet wciągający, ciekawa byłam, co będzie działo się dalej. Jednak już po chwili akcja tak ruszyła do przodu, że nie od razu skumałam, co, jak i dlaczego. Mimo wszystko nadal starałam się dobrze bawić. Tylko że potem przyszedł środek filmu z wątkiem z Katriną Kaif, który uważam za słaby, mało wnoszący do całości i nieco zbędny. Następnie znowu wątek z Anushką Sharmą, kiedy to pojawiła się we mnie iskra nadziei, że znowu będzie fajnie. Niestety twórcy odpłynęli już wtedy za głęboko i za daleko… Totalnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. (Może w zwiastunie było coś z tego pokazane, ale szczerze, nie obejrzałam żadnych materiałów przed seansem.)
Jeśli natomiast ktoś spytałby się mnie, czy pomiędzy głównymi bohaterami widoczna jest jakaś chemia, śmiało powiedziałabym, że nie. Chyba że była, ale jej nie zobaczyłam.
Zero wokół Szaruka się kręci
Podczas seansu z ogromną ciekawością wpatrywałam się w odgrywaną przez SRK postać karła Bauua. Głównie na efekty komputerowe, a dopiero potem na grę aktorską. Co do tego pierwszego, nie było aż tak źle. Efekty nałożone na Shah Rukh Khana nie wyglądały komicznie, nie kłuły w oczy. Widać, że mieli na to spory budżet. Zdecydowanie milej patrzało mi się na niego w takiej wersji niż w tej w filmie Fan. Jeśli natomiast chodzi o grę aktorską, to szczerze powiedziawszy, nie była taka słaba, jak zakładałam! Nawet podobało mi się, to co widziałam na ekranie, aż sama była w szoku. SRK sporo wyciągnął ze swojej roli, widać było, że się wczuł. Nie był to jego najlepszy występ w życiu, ale też nie taki zły.
Damska część Zero
Jednak na jego tle mocno wybijała się Anushka Sharma! Choć wizualnie miała łatwiejszą rolę do zagrania, tak pod względem wymowy, czy zachowania nie ma porównania. Bardzo spodobała mi się jej gra. Nie umiem określić, jak bardzo wiarygodnie przedstawiła osobę z porażeniem mózgowym, jednak mnie taką wersją kupiła. Jeśli natomiast chodzi o Katrinę Kaif to było spoko. Wiem, że wiele osób właśnie wychwala jej występ, ale widziałam ją po prostu w lepszych i ciekawszych rolach. Mam bardziej problem z jej bohaterką, która nie pasowała mi do filmu. Przez cały czas czułam, jakby wątek z nią był doklejony i niepotrzebnie wydłużający film. Nie potrafiłam polubić Babity ze względu na taki typ gwiazdy w stylu „Jestem najlepsza, wszyscy dookoła są ble”.
Podsumowanie
Podsumowując, Zero nie jest aż takim słabym filmem, jak się spodziewałam. Ma lepsze i gorsze momenty, ale gra Shah Rukh Khana czy Anushki Sharmy wynagradza nam ten ból niedociągnięć fabuły, czy niedorzecznych scen oraz wątków. Ciekawie było zobaczyć King Khana w takiej roli oraz utwierdzić się w możliwościach aktorskich Anushki. Film Zero jest dla mnie jednak tytułem na jeden raz i nie planuję już do niego wrócić. Nadal dziwię się, że zdecydowałam się na seans, ale nie żałuję go. Taki średniaczek, któremu bliżej do niżej noty, niż do wyższej. Obejrzeć można, ale nie trzeba. 😉
Oglądaliście film Zero? Co sądzicie o tej produkcji?
Jeden komentarz
Smile Always
Wow, widzę, że jednak skusiłaś się na „Zero”. Hehe. Odważnie. 😛
A teraz tak na poważnie: przyznam, że nawet spodziewałam się, że ten film jednak nie będzie dla Ciebie aż tak tragiczny jak dla mnie (patrząc na to, jak bardzo nasze gusta filmowe się różnią) i cieszę się, że chociaż Ty się nie wymęczyłaś tak jak ja (właściwie „tak jak my” – ja i cała moja rodzina 😛 ).
Ja nie pamiętam już tego filmu tak dokładnie (chociaż biorąc pod uwagę fakt, że oglądałam go te kilka lat temu tuż po premierze, to stwierdzam, że i tak wiele z niego pamiętam – widocznie to była dla mnie aż taka TRAUMA 😀 ), ale wiem jedno: osobiście nadaję mu miano jednego z najgorszych filmów, jakie widziałam w życiu. Naprawdę. Dla mnie ten film był nie do zniesienia. Dosłownie łapałam się za głowę, nawet nie z samych dziwolągów fabularnych, a z tego jak bardzo nie do polubienia była dwójka głównych postaci.
Nie będę się tutaj rozpisywać za wiele na temat tego filmu, bo chyba nie ma sensu. Zupełnie nie czerpię przyjemności z opisywania filmów, których nie lubię – po co zalewać Internet negatywną energią, prawda? 🙂 Wolę skupiać się na rzeczach, które wielbię. 🙂 W każdym razie chcę tylko jeszcze napisać, że ja w ogóle nie byłam w stanie poczuć nawet krzty sympatii do postaci granych przez SRK i Anushkę. Więc znów zupełnie odwrotnie niż Ty.
Jedyną postacią, którą darzyłam sympatią i zrozumieniem była postać Katriny (już nie pamiętam, o co dokładnie chodziło, ale w głowie mam obraz bardzo cierpiącej, zagubionej, nieszczęśliwej kobiety, której współczułam – takie mam wspomnienia na jej temat). Za to postaci SRK i Anushki bardzo nie lubiłam i uważam, że oboje zagrali naprawdę źle (w przeciwieństwie do Katriny, która zagrała dla mnie super :-)). Cieszę się, że Tobie Anushka podobała się w tej roli, dla mnie niestety jej nie udźwignęła. Pamiętam, że przed seansem „Zero” oglądałam na Youtubie filmiki z osobami z porażeniem mózgowym, żeby mieć jako takie pojęcie o sposobie zachowania tych osób, no i Anushka nie wypadła ani odrobinę wiarygodnie w tej roli. Ogólnie naprawdę ją lubię jako aktorkę, ale tutaj według mnie nie poradziła sobie z tak trudnym wyzwaniem. Widziałam np. kilka scen w wykonaniu Kalki z filmu „Margarita with a straw”, która tam również gra osobę z porażeniem mózgowym i byłam pod wrażeniem. Dosłownie szczena mi opadła. To co przeszkadzało mi w grze Anushki to brak konsekwencji w zachowaniu – pamiętam, że momentami w niektórych scenach non stop cała się trzęsła, a potem były sceny, że siedziała spokojnie i grała zupełnie inaczej. Niestety zupełnie jej tutaj nie kupiłam. :((( Ale naprawdę cieszę się, że Tobie się podobała.
Co do postaci SRK to też niestety jest to jeden z najbardziej nielubianych przeze mnie bohaterów filmowych EVER. Widziałam, że w przytoczonym przez Ciebie opisie z filmwebu użyli wyrażenia „czarujący, ale arogancki kawaler niskiego wzrostu” – szkoda, że ja byłam w stanie zobaczyć jedynie jego arogancję. 🙁 Więc tak jak widzisz, w moim przypadku ciężko jest polubić film, w którym tak bardzo nie lubi się dwójki głównych bohaterów. Nie pamiętam, żeby jakakolwiek inna para ekranowa wzbudziła we mnie aż tak negatywne emocje. 🙁
No nic, chyba nie ma sensu już nic więcej pisać. Naprawdę cieszę się, że przynajmniej dla Ciebie „Zero” nie okazało się taką męczarnią. Dla mnie to była tortura i trauma i jeszcze raz tortura i trauma do potęgi entej. 🙁
Teraz pozostaje nam czekać na trzy nowe filmy King Khana z 2023 roku – naprawdę mam nadzieję, że wszystkie okażą się przynajmniej niezłe. Chciałabym móc znowu ujrzeć urok i magię SRK na ekranie. Zwłaszcza mnie jest to bardzo potrzebne, żebym mogła wymazać z pamięci wspomnienie tragicznej roli karła Bauua z „Zero”.