Dawne czasy z Bollywood
Suno Na Suno Na

#2 Moja przygoda z kinem indyjskim: Czas na trochę wspomnień…

Och, jakbym wróciła do tamtych pięknych czasów, kiedy filmy Bollywood można było kupić na każdym rogu, w większości polskich kioskach. Do czasów, w których wizyta w Media Markcie wiązała się ze wzdychaniem do filmów, na które nie zawsze było mnie stać… Do początków mojej życiowej pasji, kiedy to wszystko wydawało się mi takie nowe, egzotyczne i fascynujące. Do czasów, kiedy to marzyłam o wyjeździe do Indii i poznaniu przystojnego młodzieńca, który zostałby moim mężem (13 lat temu byłam jeszcze głupiutką małolatą). Do czasów, kiedy widziałam po raz pierwszy wszystkie obejrzane dotąd filmy i wylewałam rzewne łzy podczas smutnych lub wzruszających scen. Do chwil, w których zakochiwałam się coraz mocniej w Shah Rukh Khanie i wzdychałam do niego, jak szalona. Do tych dni, kiedy wraz z mamą chodziłam po lumpeksach i szukałam indyjskich ubrań, by móc później w domu odtwarzać ulubione sceny. Do tej początkowej niewinności i niekiedy naiwności, kiedy wszystko, co miało tylko dopisek Bollywood, było dla mnie najpiękniejszą rzeczą…

Indyjskie ubrania

Smutne, ale prawdziwe…

Czasy te niestety już nie powrócą, a mi zostaje jedynie wspominanie tych pięknych chwil. Nie wiem, jak Wy, ale ja miło wspominam tę część mojej pasji. Lubię czasami usiąść i przypomnieć sobie swoje początki. Cofnąć się do tamtych lat i zobaczyć, gdzie mnie to doprowadziło. Zawsze mogłam zajść dalej, jak niektóre znane mi osoby, ale wydaje mi się, że w tym miejscu, gdzie jestem, czuję się dobrze.

Magia filmów Bollywood na DVD

Pamiętam wyraźnie te piękne czasy wypełnione, niekiedy codziennymi, zakupami polskich gazetek, w których to czekały na mnie moje perełki. Nie zapomnę tego, jak czasami musiałam biegać od sklepu do sklepu, żeby znaleźć wydanie gazety wraz z płytą (niestety niektóre niemądre kioski nie zamawiały tej z dodatkiem). Miałam wówczas wrażenie, że te piękne chwile nigdy się nie skończą.

Oprócz gazetówek czaiłam się również na wydania kolekcjonerskie, które miały w moich oczach o wiele większą wartość. Pierwsze dwupłytowe, a nawet trzypłytowe wydanie, dostałam na swoje urodziny! Pojechałam z tatą do Media Markt i mogłam wybrać sobie taki film, jaki tylko chciałam! Decyzja nie była łatwa, chociaż szerokiego pola do popisu też nie miałam (bydgoski Media Markt do samego końca miał cieniutkie zaplecze filmów Bollywood). Wybór padł w końcu na Fanaa, który później okazał się moim jednym z najlepszych wydań.

Nie wiem, jak Wy, ale wydawałam na filmy Bollywood, czy to gazetówki, czy wydania kolekcjonerskie, każdą oszczędzoną lub wyproszoną od rodziców złotówkę! Nie było łatwo, ale moja kolekcja po kilkunastu latach jest dosyć pokaźna i zawiera wiele cennych dla mnie filmów, do których uwielbiam powracać. Na zdjęciach poniżej widoczna jest cała moja obecna kolekcja.

Razem raźniej

Te czasy jednak wspominam też nieco smutno, bowiem nie miałam zbyt wielu sprzymierzeńców i osób, które tak samo, jak ja, lubiły Bollywood. Pamiętam, że w pewnym momencie na forum bollywood.pl poznałam dziewczynę, Angelikę, która również była z Bydgoszczy. Szybko postanowiłyśmy się spotkać i porozmawiać o naszej wspólnej pasji. Podczas kilku spotkań wymieniałyśmy się nie tylko opiniami o obejrzanych filmach, ale również płytami, grami i na pewno wieloma pozytywnymi emocjami. Jeśli mnie czytasz Angeliko, wiedz, że był to ciekawy dla mnie czas i miło było mi go spędzać z Tobą. Przynajmniej ktoś rozumiał moje zainteresowanie!

Indie

W szkole kumplowałam się także z drugą Angeliką, z którą również mogłam dzielić pasję – wspólne oglądanie filmów, słuchanie muzyki, rozmowy (również Cię pozdrawiam, Angeliko!). No i ciocia, która zaraziła mnie przecież miłością do Bollywood! Do dzisiaj miło wspominam filmowe seanse, które urządzałyśmy sobie u niej w mieszkaniu i biednego wujka, siedzącego w drugim pokoju i znoszącego naszą fascynację.

Wspomnienia doznań kinowych

Kiedyś napisałabym też, że były to piękne czasy, bo w kinach organizowano festiwale Bollywood i my, fani, mogliśmy obejrzeć swoich ulubionych aktorów na wielkim ekranie. Przed pandemią mieliśmy nawet lepiej, bo filmy Bollywood bardzo często puszczane były w polskich kinach. I nie tylko one, bo także inne najnowsze produkcje indyjskie! W Warszawie to nawet można było obejrzeć filmy Tollywood, Kollywood, Mollywood, czy nawet Lollywood – np. Teefa in Trouble! Niestety produkcje te nie zawsze miały polskie napisy, ale cieszyłam się z faktu, że w ogóle były takie inicjatywy i od czasu do czasu mogłam pójść do kina na film indyjski. Wiele bym teraz dała, aby znowu móc to przeżyć…

kino

Było pięknie, ale…

To były piękne czasy, na pewno! Jednakże z tych obecnych również się cieszę, bowiem to ciąg dalszy mojej przygody z kinem indyjskim, której z całą pewnością nie chcę przerywać! Doprowadziło mnie to wszystko do posiadania własnego bloga, fanpage’a oraz grupy na Facebooku. Prowadzę także audycję w Radio Bwood (poniedziałki od 18 do 20), a wkrótce również będę pisać artykuły na portal o Indiach. Choć może w realu nie mam wielu osób, z którymi mogę dzielić się swoją pasją, tak wiem, że online jest ich bardzo, bardzo dużo! 🙂 Dodatkowo teraz całkowicie nie wstydzę się swojego zainteresowania kinem indyjskim, a wręcz jestem z tego dumna. Wniosek więc na koniec mam taki, że kilkanaście lat temu mieliśmy piękne czasy, ale teraz też nie jest źle! Bardzo się cieszę, że Bollywood, jak i ogólnie całe kino indyjskie nadal jest lubiane w Polsce. I oby było tylko lepiej!


A Wy też czasami macie takie chwile, kiedy tęsknicie do dawnych czasów? Podzielcie się Waszymi wspomnieniami w komentarzach, z chęcią je poczytam! 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *