
Badla (2019) – kiedy nic nie jest takie, jak się wydaje
Lubię czasem oderwać się od emocjonalnych historii o miłości i rodzinie i zanurzyć w dobrym thrillerze – takim, który trzyma w napięciu, zmusza do myślenia i nie podaje wszystkiego na tacy. Badla długo czekał na swoją kolej na mojej liście, aż w końcu nadszedł idealny moment i… zaskoczenie. Bo choć po zwiastunie spodziewałam się klasycznego kryminału z twistem, to dostałam coś więcej – historię pełną gier, niedopowiedzeń i psychologicznej gry w kotka i myszkę, którą prowadzą tylko dwie osoby, ale trzymają widza w napięciu przez cały film.

Fabuła Badla
W centrum historii jest Naina (Taapsee Pannu), odnosząca sukcesy bizneswoman, która zostaje oskarżona o morderstwo. Z pomocą znanego prawnika (Amitabh Bachchan jako Badal Gupta), próbuje zrekonstruować wydarzenia, które doprowadziły do tragedii. Ich rozmowa, odbywająca się niemal w jednym pomieszczeniu, staje się intensywnym pojedynkiem słów, wersji i wersji tych wersji. Każde kolejne zdanie zmienia sposób, w jaki patrzymy na to, co się wydarzyło. W tej grze nic nie jest oczywiste, a prawda wydaje się coraz bardziej nieuchwytna.
Film, który każe być czujnym
Badla nie jest filmem, który można oglądać „w tle”. Tu liczy się każde słowo, każde spojrzenie, każdy szczegół. Nie ma pościgów, krzyków ani spektakularnych zwrotów akcji – napięcie buduje się powoli, spokojnie, ale skutecznie.
To film, w którym reżyser Sujoy Ghosh pokazuje, że można stworzyć trzymający w napięciu thriller właściwie w jednej przestrzeni – oparty na dialogu, napięciu i niedopowiedzeniach. I to działa. Nawet bardzo.
Mroczny klimat i świetna realizacja
Choć akcja toczy się niemal w jednym miejscu, film nie nudzi. Wszystko dzięki odpowiedniemu tempu, rytmowi dialogów i atmosferze, która cały czas wisi w powietrzu jak burza. Zdjęcia są stonowane, chłodne, idealnie pasujące do nastroju. Na plus także długość filmu – nie rozwleka się, nie krąży wokół siebie. To naprawdę dobrze skrojony thriller, który wie, gdzie ma swoją siłę.
Amitabh + Taapsee = duet idealny
Taapsee Pannu uwielbiam za to, że potrafi grać kobiety z krwi i kości – silne, ale nie idealne, z tajemnicami i emocjami. Jej Naina to postać, której nie da się jednoznacznie ocenić – i właśnie to jest w niej tak ciekawe.
Amitabh Bachchan jako prawnik Badal Gupta jest… mistrzowski. Powściągliwy, przenikliwy, zimny i do bólu logiczny. Ich dialogi to jeden z najmocniejszych punktów filmu. Nie są przeładowane dramatyzmem – są jak dobrze rozegrana partia szachów.
Podsumowując – warto dać się wciągnąć
Badla to film, który wymaga skupienia i cierpliwości, ale odpłaca się świetnie poprowadzoną historią i inteligentną strukturą. Nie ma tu efektownych twistów co pięć minut – ale gdy już przychodzi to, co najważniejsze, robi wrażenie. A po seansie od razu chce się porozmawiać z kimś, kto też widział ten film i zderzyć wersje wydarzeń.
Dla mnie to solidne 8/10 – za świetne aktorstwo, napięcie, które nie potrzebuje hałasu, i za to, że do samego końca nie byłam pewna, komu wierzyć.
Oglądaliście film Badla? Jakie były Wasze typy podczas seansu?
Daliście się zaskoczyć czy od razu wyczuliście, co się święci? Dajcie znać w komentarzach!


Jeden komentarz
Pingback: