Jaane Jaan
Filmy Netflix

Jaane Jaan (2023) – między tajemnicą a przewidywalnością

Bywa tak, że włączam film z dużym entuzjazmem, bo wszystko na papierze wygląda świetnie – ciekawy reżyser, znane nazwisko w głównej roli, inspiracja uznaną powieścią. I właśnie tak było z Jaane Jaan (Podejrzenie pada na X). Film Sujoya Ghosha, adaptacja japońskiego bestsellera The Devotion of Suspect X, Kareena Kapoor Khan w swoim pierwszym występie dla Netfliksa… Brzmiało obiecująco. Skuszona poleceniem od jednej z moich Czytelniczek, Barbary, to właśnie Jaane Jaan wybrałam na wieczorny seans. Czy to była dobra decyzja?


Jaane Jaan (2023)
Kliknij plakat po więcej informacji o filmie

Fabuła Jaane Jaan

Akcja rozgrywa się w klimatycznym Kalimpongu, gdzie poznajemy Mayę (Kareena Kapoor Khan) – samotną matkę prowadzącą kawiarnię i starającą się zapewnić normalne życie sobie i córce. Sytuacja zaczyna się komplikować, gdy przeszłość upomina się o bohaterkę. W sąsiedztwie mieszka nauczyciel matematyki, Naren (Jaideep Ahlawat), mężczyzna skryty, introwertyczny, z wyraźnie zarysowaną obsesją na punkcie Mayi. Kiedy w ich życiu pojawia się detektyw Karan Anand (Vijay Varma), sprawy zaczynają przybierać niepokojący obrót.

Dobrze wyglądający thriller, który nie zaskakuje

Jaideep Ahlawat Jaane Jaan

Odpowiadając na pytanie ze wstępu, jednego jestem pewna — nie była to najgorsza decyzja filmowa w moim życiu. Na pewno największym plusem filmu jest jego atmosfera. Kalimpong pokazany jest pięknie – mglisty, duszny, miejscami wręcz klaustrofobiczny. Kadry są przemyślane, zdjęcia stonowane i świetnie budujące klimat. Z chęcią przespacerowałabym się uliczkami tego miasta, choć pewnie nie raz mógłby przejść mnie dreszcz.

Największym problemem Jaane Jaan jest natomiast to, że wszystko wygląda dobrze – ale nic nie angażuje. Ogląda się go bez zgrzytów, ale też bez emocji. Fabuła, choć dobrze rozpisana, była zbyt przewidywalna. W pewnym momencie wiedziałam już dokładnie, do czego to wszystko zmierza. Film stara się być bardzo sprytny, ale… nie do końca mu to wychodzi.

Reżyser Sujoy Ghosh potrafi budować napięcie (Badla jest na to świetnym dowodem), ale tutaj czegoś zabrakło. Miałam wrażenie, że wszystko dzieje się zbyt bezpiecznie, jakby film cały czas grał „po cichu”, nie ryzykując mocniejszych emocji.

Aktorstwo – mocny punkt tej układanki

Jaane Jaan Kareena Kapoor Khan

Jeśli miałabym wskazać coś, co naprawdę zadziałało w Jaane Jaan, to zdecydowanie byłyby to role główne. Kareena Kapoor Khan wypada bardzo naturalnie jako Maya – kobieta, która żyje w ciągłym napięciu i lęku, ale nie daje tego po sobie poznać. W tej roli nie miała może spektakularnych scen, ale była wiarygodna i konsekwentna. To spokojna, wewnętrzna rola, dojrzała i przemyślana.

Za to Jaideep Ahlawat skradał każdą scenę! Jego Naren był niepokojący, niejednoznaczny, momentami wręcz hipnotyzujący. Jego obecność w każdej scenie budziła lekki niepokój, ale też współczucie. Zagrał postać z pogranicza obsesji i oddania – i zrobił to świetnie, bez przerysowania. To on w dużej mierze trzymał ten film emocjonalnie. Coraz bardziej lubię tego aktora i tym bardziej cieszę się, że w kwietniu zobaczę go jeszcze na pewno w Jewel Thief – The Heist Begins.

Vijay Varma w roli detektywa był bardziej lekki i momentami nieco zbyt „stylizowany”, ale mimo wszystko wnosił trochę świeżości i dynamiki do tej dusznej opowieści. Szkoda tylko, że jego postać nie dostała więcej głębi, bo miał potencjał na coś ciekawszego.

Porównania same się nasuwają

Nie da się ukryć – jeśli ktoś widział film Drishyam, to Jaane Jaan może wydać się wtórny. Nie chodzi tu o samą historię, ale o konstrukcję napięcia, zabieg fabularny i sposób rozpisania intrygi. I niestety, na tle tamtego filmu ten wypada dość blado. Brakuje tu tego momentu zaskoczenia, który sprawia, że człowiek siedzi z otwartymi ustami. A przecież właśnie za to kocham dobre thrillery!

Podsumowując – do obejrzenia, ale bez zachwytów

Jaane Jaan to film ładnie zrealizowany, dobrze zagrany i oparty na ciekawym materiale źródłowym. Ale nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału. Ogląda się go poprawnie, ale bez większych emocji. Jest w nim wszystko, co powinien mieć thriller – tylko że podane jakby zbyt gładko, zbyt przewidywalnie.

Daję 6/10 – bo mimo wszystko wciąż uważam, że to film wart zobaczenia, choćby dla klimatu Kalimpongu i roli Jaideepa Ahlawata. Ale jeśli liczycie na mocne emocje i nieprzewidywalność – możecie się rozczarować.


A Wy? Widzieliście Jaane Jaan?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *