Paiyaa (2010) – podróż dwóch nieznajomych
Ostatnio w Polsce deszczowo, tylko pada, pada i przestać nie chce. Zawsze wtedy przypomina mi się tekst piosenki, śpiewanej kiedyś przez Kabaret starszych panów, który większości Wam pewnie jest znany, a mianowicie “w czasie deszczu dzieci się nudzą”. Ja się może nie nudzę, bo mam coś robić, ale za to za każdym razem, kiedy za oknem jest taka pogoda, mam ochotę nie wychodzić z domu, leżeć w łóżku cały dzień i oglądać jakieś radosne i kolorowe filmy. Wczoraj natomiast naszła mnie ochota na obejrzenie filmu, który nie obfituje w piękne barwy na ekranie, ale jakoś bardzo kojarzy mi się z deszczem i uwielbiam go oglądać w taką pogodę. I pomyśleć, że to za sprawą tylko jednej piosenki, w której jest on tam obecny. 😀 Dzisiaj zatem podzielę się z Wami moją opinią o filmie Paiyaa, o którym już dawno chciałam tutaj napisać.
Film opowiada o Shivie (Karthi), który mieszka w Bangalore i jest bezrobotny. Jego przyjaciele pomagają mu znaleźć pracę i przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej. Kiedy jadą umówić się na spotkanie, Shiva zakochuje się od pierwszego wejrzenia w dziewczynie (Tamannaah), którą ujrzał podczas wysiadania z autobusu. Jest tak zauroczony, że nie udaje mu się dostać posady, bo nawet nie dotarł na rozmowę. Mija kilka dni, a Shivę czekającego na dworcu na właściciela pożyczonego samochodu, zaczepia mężczyzna, który bierze go za kierowcę i prosi by zawiózł go do Madrasu. Towarzyszy mu przestraszona wybranka serca Shivy. Chłopak nie waha się ani chwili i postanawia ich zawieść. I tak zaczyna się ich wspólna podróż, która potrwa o wiele dni dłużej, niż każdy z nich by się spodziewał.
Według mnie film jest genialny! I nie zraźcie się proszę początkiem, bo jest on nieco dziwny, ale uwierzcie mi, potem jest o wiele lepiej. 🙂 Uwielbiam filmy z motywem podróży, bo zawsze może wydarzyć się coś ciekawego. W tym wypadku dwójka nieznajomych ma okazję poznać się bliżej i rozwinąć ciekawą relację. Według mnie akcja poprowadzona jest nawet ciekawie, nie dostajemy od razu wszystkiego na tacy, tylko poznajemy głównych bohaterów tym samym tempem, w jakim oni poznają siebie nawzajem. Na początku wolą nie ujawniać o sobie zbyt wiele, by później, wraz z mijającym czasem, zwierzać się ze swoich problemów.
Znakomita jest tutaj rola Karthiego! Pamiętam, że kiedy pierwszy raz obejrzałam Paiyaa, to bardzo mi się spodobał jako aktor i nadal jest on jednym z moich ulubionych kollywoodzkich aktorów. Jego postać jest momentami śmieszna, w szczególności na początku, kiedy wydaje się taką nieogarniętą kluchą, która nawet na rozmowę kwalifikacyjną nie potrafi się przygotować, tylko muszą to za niego robić przyjaciele. Później, kiedy zakochuje się w heroine, graną przez Tamannaah, jest już trochę mniej irytujący, ale ogarnia się dopiero w momencie udawania kierowcy. Oczywiście, jak to na bohatera filmu kollywoodzkiego przystało, musi również potrafić się bić. Shiva, pomimo że nie wygląda, jest naprawdę w tym dobry, wręcz niekiedy ma się wrażenie, że posiada nadprzyrodzone siły i jest niezniszczalny, bo po tylu ciosach metalową rurą, to normalny facet już by leżał bez ruchu. Ale nie Shiva! On potrafi zadbać o wybrankę swego serca, obronić ją i siebie samego oraz być jednocześnie dżentelmenem i bez szwanku odwieźć dziewczynę do celu. No powiedzcie, dziewczyny, czyż nie każda z nas chciałaby takiego chłopa? 😛
Postać Tamannaah to taka młoda trzpiotka, dosyć lękliwa, ale jednak na swój sposób odważna. Niekiedy miałam wrażenie, że jest trochę pustą osóbką, a jeśli nie to, to na pewno trochę dziecinną. Jednakże da się ją polubić, a później nawet współczuć. Jej rola jest tutaj nawet spora, w porównaniu do innych jej produkcji. Tutaj śmiało można powiedzieć, że gra główną rolę. Choć i tak męska postać przeważa, bo to na nim bardziej skupia się historia (on jest przecież zakochany i ciągle każdemu o tym wzdycha, jest tak jakby narratorem). Tamannaah ogólnie lubię jako aktorkę i uważam, że tutaj zagrała bardzo fajnie.
Dużym plusem tego filmu są również piosenki. Soundtrack to dla mnie istne cudo, każdy utwór uwielbiam, ale do dziś najbardziej i z wielkim sentymentem słucham Adada Mazhaida. Zawsze jak jej słucham to wpadam w deszczowy klimat. 😀 Polecam przesłuchać Wam wszystkie piosenki, bo to naprawdę udany soundtrack.
Podsumowując, film jest naprawdę dobry i wart obejrzenia (ja widziałam go już na pewno 3 razy, jak nie więcej). Ma świetną obsadę aktorską, przedstawia ciekawą historię podróży dwóch nieznajomych, a całości towarzyszą piękne piosenki. <3 Mówię Wam, dziewczyny, zakochacie się w Karthim tak samo, jak ja. 😀 Film oczywiście jak najbardziej polecam!
Oglądaliście Paiyaa? Jeśli tak, to jakie są Wasze opinie?
_______________________________________________________
Mam dla Was na koniec również fajną informację! Na fanpage’u bloga organizuję konkurs, w którym można wygrać zaproszenia dla dwóch osób do dowolnego kina Cinema City na seans filmu Niezwykła podróż fakira, który utknął w szafie, o którym ostatnio pisałam na blogu. Zachęcam do wzięcia udziału, bo zadanie konkursowe jest naprawdę łatwe i przyjemne, a można zdobyć bilety na naprawdę świetny film! 😀 Śpieszcie się, bo konkurs trwa od 12 lipca do 15 lipca do godziny 23:59:59! 😉
3 komentarze
ByLove
Oglądałam, bo kiedyś mi poleciłaś 🙂 Podobał mi się. Może nie do tego stopnia, żeby trafić na listę moich ulubieńców, ale miło spędziłam przy nim czas. Historia w sumie mało oryginalna, ukazana w prosty sposób, ale ma coś w sobie. Postaci dość przeciętne, ale na swój sposób urocze. Ścieżka dźwiękowa też mi się podobała. Ta piosenka z motywem deszczu bardzo ładna, ale do tej pory jestem zakochana w “En Kadhal Solla” – świetny utwór! Z tego co pamiętam to ten film miał sporo piosenek, ale tylko te dwie szczególnie utkwiły mi w głowie 🙂
PS: Fajny pomysł z tym konkursem 🙂 Niestety, nie mogę wziąć udziału, bo do najbliższego Cinema City mam dość daleko i koszty dojazdu by mnie zjadły, nie wspominając już o poświęconym czasie, z którym ostatnio u mnie słabo :/ Na “Niezwykłą podróż” wybiorę się jak będzie w moim mieście, bo film zapowiada się ciekawie 🙂
Preetishya
O, super, że Ci się podobał. Fakt, do moich ulubionych też nie należy, ale jest naprawdę dobry i lubię do niego wracać. 🙂
Ja kocham wszystkie piosenki z tego filmu, ale jednak “Adada Mazhaida” wygrywa. 😀
Miło mi też, że podoba Ci się pomysł na konkurs. Szkoda, że nie możesz wziąć udziału. 🙁 Ale film polecam i jak tylko będziesz mieć okazję, na pewno się wybierz do kina. 😉
Pingback: