Filmy Netflix

Nadaaniyan (2025) – gdy Bollywood próbuje być TikTokiem

Niektóre filmy zostają w mojej pamięci na długo. Nie dlatego, że były genialne, ale dlatego, że po seansie zastanawiałam się, dlaczego właściwie je obejrzałam. Nadaaniyan to właśnie ten przypadek – produkcja, która zamiast romansu i komedii serwuje plastikową iluzję luksusowego życia, w którym największym problemem okazuje się brak samodzielnych wyborów. Jeśli miała to być współczesna młodzieżowa bajka, to cóż… czułam się jak 30-latka, która trafiła na urodziny 16-latki i zupełnie tam nie pasowała. Dlaczego?


Nadaaniyan
Kliknij plakat po więcej informacji o filmie

Fabuła, której nie uratował nawet Karan Johar

Historia opowiada o Pii Jaisingh (Khushi Kapoor), bogatej dziewczynie z Delhi, która po kłótni ze znajomymi postanawia zatrudnić nowego ucznia, Arjuna Mehtę (Ibrahim Ali Khan), aby udawał jej chłopaka w mediach społecznościowych. Brzmi znajomo? Oczywiście, bo takich fabuł było już setki. Problem w tym, że Nadaaniyan nie wnosi nic nowego.

Od początku do końca wszystko było przewidywalne. Bogata dziewczyna, która „ma ciężkie życie”, chłopak, który wcale nie pasuje do jej świata, ale ostatecznie… wiadomo, jak to się skończy. Nie było w tym nic odkrywczego, żadnego błysku. Wszystko wyglądało jak film stworzony pod algorytmy TikToka – kolorowy, słodki i totalnie pozbawiony treści.

Płytka historia zamiast prawdziwych emocji

Film sprawia wrażenie opowieści o dojrzewaniu i odnajdywaniu własnej tożsamości. W rzeczywistości jednak oferuje jedynie zestaw ckliwych, infantylnych scen, które są równie sztuczne co dialogi. Trudno było mi uwierzyć w problemy głównych bohaterów, bo ich dylematy wydawały się oderwane od rzeczywistości i przedstawione w najbardziej powierzchowny sposób.

Aktorstwo? A może raczej jego brak…

Ibhrahim Ali Khan Khushi Kapoor Nadaaniyan

Nie oczekiwałam cudów, ale to, co zaprezentowali Khushi Kapoor i Ibrahim Ali Khan, trudno jest nazwać nawet aktorstwem. Ich gra była tak sztuczna, że momentami miałam wrażenie, że oglądam szkolny spektakl, w którym każdy mówi swoją kwestię, ale nikt nie wierzy w to, co mówi.

Khushi irytowała swoją postacią, a jej gra nie pomagała w tym, by ją polubić. Ibrahim… cóż, lepiej, żeby poszukał innego sposobu na karierę, bo w tym debiucie nie pokazał nic, co mogłoby wskazywać, że w przyszłości stanie się gwiazdą Bollywood. Jego bohater miał być nieśmiały i uroczy, ale w rzeczywistości wyglądało to tak, jakby aktor po prostu nie miał pojęcia, co robi na planie.

Jedyną osobą, która mnie pozytywnie zaskoczyła, była Aaliyah Qureishi (wcześniej widziałam ją już w Jawan)– wypadła o niebo lepiej niż cała reszta obsady i choć nie miała wiele czasu ekranowego, to i tak zapamiętałam ją najlepiej. Gdyby cały film opierał się na jej postaci, być może byłby bardziej znośny.

Wizualnie ładnie, ale bez duszy

Nie mogę przyczepić się do samej estetyki – zdjęcia były ładne, a cukierkowy klimat pasował do filmu. Tyle tylko, że wszystko wyglądało jak folder reklamowy Delhi dla bogaczy. Brakowało autentyczności i jakiegokolwiek klimatu. To nie była magia filmów Karana Johara, tylko świat pełen ludzi, których problemy były tak oderwane od rzeczywistości, że trudno było mi się w to wczuć.

Luksusowe wnętrza, modne stylizacje i instagramowe ujęcia to za mało, by stworzyć wciągającą atmosferę. Przez cały czas miałam wrażenie, że oglądam reklamę ekskluzywnej marki odzieżowej, a nie film. Bohaterowie wyglądali perfekcyjnie, ale ich emocje były płaskie jak plansze reklamowe.

Muzyka – jedyny jasny punkt

Nadaaniyaan Netflix

Muzyka to najmocniejsząa strona Nadaaniyan – kilka utworów faktycznie wpadło mi w ucho i dobrze się słucha po seansie. Ale czy to wystarczyło, by uratować cały film? Nie sądzę. To trochę tak, jakby dodać dobrą playlistę do nudnego wydarzenia. Muzyka może być przyjemna, ale nie zmieni faktu, że sama impreza jest do zapomnienia.

Podsumowanie

Nie każdy film potrafi rozbawić, wzruszyć lub zaangażować widza. Niektóre po prostu męczą i tak właśnie było w przypadku Nadaaniyan. Brakowało emocji, dobrego scenariusza i chemii między bohaterami. Przewidywalność, plastikowa rzeczywistość i sztuczność sprawiły, że seans stał się bardziej obowiązkiem niż przyjemnością.

Największym problemem tego filmu jest to, że nie daje widzowi nic, o czym warto byłoby pomyśleć po seansie. To produkcja, która szybko wyparuje mi z pamięci, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Ani to porządna komedia romantyczna, ani historia o dojrzewaniu, ani nawet przyjemne guilty pleasure. To po prostu produkt, który nie spełnia żadnej funkcji.

Nie polecam. Szkoda czasu. Ocena? 3/10 – i to głównie za muzykę oraz ładne zdjęcia.


Oglądaliście Nadaaniyan? Film dostępny jest na Netfliksie z polskimi napisami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *