Devara Part 1
Filmy Tollywood

Devara: Part 1 (2024) – epicki rozmach, epicka nuda

Oglądam kino indyjskie od 16 lat i choć uważam, że mam już całkiem niezłe wyczucie co do wyboru filmów, co jakiś czas daję się skusić na coś, czego później żałuję. Czasem to obsada, czasem dobrze zrealizowana piosenka, czasem pozytywne recenzje i wysokie wyniki w box office – a potem kończę rozczarowana. Niestety, Devara: Part 1 to jeden z tych przypadków. Zachęcona mocnym składem aktorskim i jedną ładną piosenką, byłam pewna, że to film, który koniecznie muszę obejrzeć. Cóż… po prawie trzech godzinach seansu mogę tylko powiedzieć: nie popełniajcie mojego błędu.

Devara Part 1 (2024)
Kliknij plakat po więcej informacji o filmie

Fabuła Devara: Part 1

Głównym bohaterem jest Devara (grany przez N. T. Ramę Rao Jr.), przywódca nadmorskiej wioski, który początkowo angażuje się w przemyt towarów przez Morze Czerwone. Po odkryciu, że przemycana broń trafia w ręce złoczyńców, Devara postanawia zaprzestać nielegalnych działań i nakłania społeczność do przejścia na rybołówstwo. Jego decyzja prowadzi do konfliktu z Bhairą (Saif Ali Khan), rywalem z sąsiedniej wioski, co eskaluje napięcia między społecznościami.

Devara – wielkie ambicje, mały efekt

Brzmi ciekawie? Tylko na papierze. W praktyce nie pamiętam, kiedy ostatnio tak bardzo się wynudziłam na filmie z Tollywood. Oglądałam już niejeden filmowy gniot – czasem dla aktora/aktorki, czasem z czystej ciekawości – ale tu nie tylko brakowało angażującej historii, ale przede wszystkim sensu. Przez większość seansu nie mogłam zrozumieć, co właściwie chce mi opowiedzieć ten film i jakie są intencje bohaterów. A jeśli już przez chwilę wydawało mi się, że wiem, o co chodzi, to od razu mogłam przewidzieć, co stanie się dalej…

Fabuła jest skrajnie przewidywalna i brakuje jej głębi emocjonalnej. Motywy honoru, rodziny i konfliktu o władzę były już w kinie indyjskim wałkowane setki razy i Devara nie wnosi do nich nic nowego. Dodatkowo drugi akt traci tempo, pojawia się sporo niepotrzebnych wątków, a całość sprawia wrażenie, jakby reżyser Koratala Siva (Srimanthudu, Bharat Ane Nenu) próbował stworzyć epicką sagę, ale nie miał na nią dobrego pomysłu.

Czy coś ratuje ten film?

NTR Jr Janhvi Kapoor

Mogłabym powiedzieć: „Hej, NTR Jr., Saif Ali Khan i Janhvi Kapoor sprawiają, że seans jest przyjemniejszy!” – ale nie, nic z tego.

Janhvi Kapoor – przez 3/4 filmu czekałam, aż w końcu się pojawi. Kiedy wreszcie była na ekranie, okazało się, że dostała może 15 minut czasu ekranowego. Wielka szkoda, bo widać, że się starała. Prezentowała się dobrze, ale jej rola była tak ograniczona, że równie dobrze mogłoby jej tam w ogóle nie być.

Saif Ali Khan – co on tu właściwie robił? Po co w ogóle wziął udział w tym projekcie? Mam wrażenie, że Tollywood to nie jest miejsce dla niego – zdecydowanie lepiej wypada w kinie hindi. Przyciągał uwagę swoją charyzmą, ale jego postać była jednowymiarowa i kompletnie niewykorzystana.

NTR Jr. – mam z nim dość dziwną relację, bo niby go lubię, ale nie jest to mój ulubiony aktor z Tollywood. Obejrzałam z nim tylko kilka filmów, z nowszych – RRR. Po seansie Devara zaczęłam się zastanawiać, czy w ogóle chcę kontynuować oglądanie jego filmografii. Zagrał poprawnie – ot, kolejny heros z nadludzką siłą, który co chwilę demonstruje swoją przewagę. Nie było w tym nic wyjątkowego, a w połączeniu z nijaką fabułą, nawet on nie potrafił wyróżnić się czymś szczególnym.

Seans w dwóch podejściach

Devara NTR Jr

Nie wiem, czy to zmęczenie po całym dniu w pracy i zajmowaniu się moim maluchem, ale musiałam rozłożyć ten film na dwa dni, bo po prostu nie dałam rady obejrzeć go na raz. Bolała mnie głowa, chciało mi się spać i po 30 minutach miałam ochotę wyłączyć telewizor i już nigdy nie wracać do tego seansu. Kiedy film jest naprawdę wciągający, to mogę siedzieć do północy i oglądać go z zapartym tchem. Tu tak nie było.

Muzyczne rozczarowanie

Muzycznie film również nie powala. Już pierwsza piosenka, Ayudha Pooja, przypominała mi choreografią i całym klimatem do złudzenia Khalibali z Padmaavat. Czy tylko ja widzę to podobieństwo? Cały soundtrack nie zrobił na mnie większego wrażenia – jedynym wyjątkiem jest Chuttamalle, która już od kilku miesięcy gości na moich playlistach i pewnie tam zostanie na dłużej.

Podsumowanie

Devara: Part 1 to film, do którego nigdy więcej nie wrócę. Już teraz mogę powiedzieć, że na drugą część nawet nie spojrzę. Muszę zacząć lepiej dobierać południowoindyjskie filmy, bo choć nadal chcę je oglądać, takie tytuły skutecznie potrafią mnie zniechęcić na dłuższy czas. Jeśli więc zastanawiacie się, czy warto obejrzeć Devara, to moja odpowiedź brzmi: nie warto.


Oglądaliście już Devara: Part 1? Jakie są Wasze odczucia?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *