Dlaczego Bollywood nie tworzy takich filmów jak dawniej?
Filmy Bollywood

Dlaczego Bollywood nie tworzy takich filmów jak dawniej?

Kiedy myślę o filmach Bollywood z lat 90. i 2000–2010, od razu przychodzą mi na myśl klasyczne produkcje pełne emocji, niezapomnianych melodii i historii, które zostawały z nami na lata. Zawsze czułam, że te filmy mają w sobie coś wyjątkowego — mieszankę magii i szczerości, która trafiała prosto do serca. Niestety, od pewnego czasu mam wrażenie, że współczesne Bollywood zgubiło tę iskierkę. Choć doceniam rozwój techniczny i ambitniejsze historie, to jednak trudno nie zauważyć, że wiele nowych produkcji nie wywołuje takich samych emocji. Zastanówmy się razem, dlaczego tak się dzieje.

1) Zmiana oczekiwań publiczności

Mam wrażenie, że widzowie się zmienili — mamy teraz dostęp do globalnego kina za pośrednictwem platform takich jak Netflix czy Amazon Prime. Naturalnie Bollywood stara się za tym nadążyć, ale często prowadzi to do porzucenia klasycznych masala movies na rzecz bardziej realistycznych opowieści. I choć rozumiem potrzebę tej zmiany, czasami tęsknię za filmami, które bawiły, wzruszały i zostawiały miejsce na marzenia.


2) Komercjalizacja i brak oryginalności

Nie mogę nie zauważyć, że coraz więcej produkcji to wysokobudżetowe widowiska albo remaki filmów z Hollywood czy południowoindyjskiego kina. Choć takie filmy jak Kabir Singh czy Drishyam może i odnoszą jakieś sukcesy, to jednak tracimy coś unikalnego, co kiedyś definiowało Bollywood — ten niepowtarzalny klimat, który rozpoznawalny był na całym świecie.


3) Wzrost znaczenia kina niezależnego

Gangs of Wasseypur

Uwielbiam, że reżyserzy tacy jak Anurag Kashyap (Gangs of Wasseypur) czy Shoojit Sircar (Piku) wprowadzili do Bollywood bardziej złożone i wymagające narracje. Ale z drugiej strony, te filmy przemawiają do węższej grupy widzów. Brakuje mi czasem prostoty i uniwersalności, którą miały dawne produkcje — filmy, które łączyły pokolenia i zostawiały z uśmiechem na twarzy.


4) Brak kultowej muzyki filmowej

W latach 90. i 2000. muzyka była sercem Bollywood. Dziś, choć nadal jest ważna, nie osiąga tej samej popularności co dawne hity, takie jak Tujhe Dekha To Ye Jana Sanam czy Kal Ho Naa Ho. Muzyka filmowa przestała być nośnikiem emocji na skalę globalną. Współczesne ścieżki dźwiękowe, jak w Dhadak czy Ae Dil Hai Mushkil, potrafią przyciągnąć uwagę, ale brakuje im tej uniwersalności, która trafiała do każdego pokolenia. Może to nostalgia, ale brakuje mi tej emocjonalnej siły muzyki, która kiedyś definiowała Bollywood.


5) Mniej „masala movies”

Nie każdy lubi masala movies — tej mieszanki akcji, romansu, komedii i dramatu. Ale dla mnie to był właśnie Bollywood w pełnej krasie. Filmy takie jak Om Shanti Om czy Kabhi Khushi Kabhie Gham były esencją tej kultury (choć z tym drugim mam relację love-hate). Dziś widzę, że kino idzie w stronę bardziej realistycznych opowieści, ale gdzieś po drodze tracimy tę unikalną mieszankę, która była tak charakterystyczna dla Bollywood.


6) Wpływ kina południowoindyjskiego

Jak już wcześniej wspomniałam, coraz częściej Bollywood adaptuje filmy z Kollywood czy Tollywood, jak choćby Kabir Singh czy Drishyam. Z jednej strony pokazuje to, jak kino południowoindyjskie zyskuje na popularności w innych regionach Indii. Z drugiej strony, takie remaki tracą unikalny charakter, który dawniej był znakiem rozpoznawczym Bollywood. Od dawna zastanawiam się, czy to próba nadążenia za trendami, czy brak pomysłów na własne, oryginalne historie.


7) Nowe pokolenie gwiazd

Uważam, że młode pokolenie aktorów, choć utalentowane, nie zawsze wzbudza tę samą nostalgię i lojalność co gwiazdy lat 90. i 2000. Brakuje ikon o uniwersalnym uroku, takich jak Shah Rukh Khan czy Aamir Khan. Nie da się ukryć, że młode pokolenie aktorów ma potencjał aktorski. Ale czy ktoś z nich ma w sobie tę charyzmę, co legendy Bollywood? Na przykład Ranveer Singh czy Ayushmann Khurrana świetnie odnajdują się w swoich niszach, ale żaden z nich nie stał się jeszcze gwiazdą jednoczącą różne grupy widzów. To pokolenie musi jeszcze stworzyć swoje własne kultowe filmy, które zapadną w pamięć na dekady. Może to kwestia czasu, a może dzisiejsze gwiazdy po prostu mają inne podejście.


8) Nierówna jakość filmów

Czasem mam wrażenie, że Bollywood sam nie wie, w którą stronę chce iść. Filmy takie jak Pink czy Article 15 są dowodem na to, że można robić ambitne kino. Ale potem pojawiają się produkcje w stylu Radhe czy Samrat Prithviraj, które, choć mają wielkie nazwiska i ogromne budżety, rozczarowują. Widzowie chcą czegoś więcej — chcą historii, które angażują emocjonalnie, a nie tylko wizualnie.


Podsumowanie

Bollywood przeszło ogromną przemianę na przestrzeni lat. Z jednej strony widzimy rozwój techniczny i większą różnorodność w podejmowanych tematach, z drugiej jednak odchodzenie od formuły, która niegdyś definiowała jego sukces. Współczesne kino stawia na eksperymenty i globalne wpływy, ale często odbywa się to kosztem emocjonalnej więzi z widzami. Brak masala movies, słabsza muzyka i większy nacisk na realistyczne narracje sprawiają, że wiele osób tęskni za dawnym Bollywood. Widać jednak, że zmiany te są naturalnym procesem dostosowania się do nowej widowni, która ma inne oczekiwania i priorytety. Czy współczesne Bollywood znajdzie równowagę między dawną magią a nowoczesnością? To pytanie pozostaje otwarte.

Dajcie znać, co Wy sądzicie o tym temacie.

2 komentarze

  • SMILE ALWAYS

    Jeszcze ze dwa lata temu pewnie bym się z Tobą zgodziła, bo dalej żyłam nostalgią i sentymentalnymi wspomnieniami sprzed kilkunastu lat, ale już od jakiegoś czasu moje zdanie na temat kina indyjskiego uległo zmianie. Nie twierdzę, że Bollywood tworzy teraz dobre filmy, co to to nie, ale na pewno nie chciałabym, żeby twórcy hindi wrócili do formuły filmów sprzed kilkunastu lat.

    Na przestrzeni ostatnich dwóch lat zrobiłam sobie kilka powtórek starych hitów i stwierdziłam, że nie jest to już kino, które mnie zachwyca. W moim odczuciu wiele z tych produkcji kiepsko się zestarzało i już nie czuję się z nimi emocjonalnie połączona. Jedynie starsze piosenki dalej mi się niezmiernie podobają, a słuchanie ich wzrusza mnie do łez. Wiele starych filmów Bollywood jednak nie porusza już mej duszy tak jak kiedyś.

    Pamiętam jak dziś, jak przykro mi było te kilkanaście lat temu, gdy moi znajomi nazywali produkcje takie jak „K3G” czy „Kal Ho Naa Ho” kiczem. Te słowa były dla mnie niczym sztylety, bo ja na tych filmach wylałam morze łez i wszelką krytykę odbierałam bardzo osobiście. A teraz napiszę coś, co pewnie zaskoczy wielu fanów starego Bollywood – po latach i ja uważam tamte filmy za kicz. Ta nadmierna melodramatyczność, to przerysowane aktorstwo, ta krzykliwość bohaterów, ta emocjonalna manipulacja widzem… – no niestety nie działa to już na mnie.

    Stwierdzam, że to ja po prostu zmieniłam się jako widz. W tamtym czasie kino lekkie, łatwe i przyjemne było mi potrzebne, teraz wolę filmy nieoczywiste, trudniejsze, zmuszające mnie do refleksji nad życiem, a takich produkcji jest cała masa wśród filmów południowoindyjskich. Oczywiście typowe „poprawiacze humoru” też lubię, ale jednak już nie wszystkie produkcje ze starych lat przypadają mi do gustu.

    Co do gwiazd, znów się nie zgodzę. Mnie cieszy to, że Indie coraz bardziej odchodzą od ślepego uwielbienia dla gwiazdorów, bo to oznacza, że tylko naprawdę aktorsko utalentowani ludzie mają szansę przetrwać w indyjskim przemyśle filmowym. Ja nie mam tak wielkiego sentymentu do tych starszych aktorów. Kocham po prostu dobre filmy. Zachwyca mnie wybitne aktorstwo. Wśród młodszego pokolenia jest mnóstwo utalentowanych artystów. Vicky Kaushal to chodząca aktorska bestia – niejeden aktor ze starszych lat nie jest w stanie się z nim równać pod względem aktorskich możliwości. Vikrant Massey w „12th Fail” rozwalił mnie na łopatki. Oj, dla mnie jest się kim zachwycać.

    Na pewno Bollywood musi na nowo odnaleźć swoją tożsamość – nie może ani kopiować Hollywood, ani Południa Indii, ale jednocześnie ja bym nie chciała, żeby to był powrót do tamtych filmów sprzed kilkunastu lat, bo to nie była najwyższa światowa półka. Dopiero teraz kino indyjskie ma szansę być traktowane z należytym szacunkiem nie tylko przez zagorzałych fanów, ale i zwyczajnych widzów nie mających z nim wcześniejszej styczności. Moim zdaniem kino indyjskie niesamowicie się rozwija (nacisk kładę tu na kino południowoindyjskie, zwłaszcza tamilskie i malajalam) i zmierza w bardzo dobrym kierunku. Ja przynajmniej nie narzekam, bo co i rusz jakaś nowa produkcja wbija mnie w fotel. Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że wielu fanów starego Bollywood się ze mną nie zgodzi. Ja jednak jestem w pełni usatysfakcjonowana jakością obecnych indyjskich filmów, a moja miłość do kinematografii z Indii z miesiąca na miesiąc tylko rośnie. 🙂

    • Preetishya

      Dziękuję Ci za tak przemyślany i szczery komentarz! Naprawdę cieszę się, że podzieliłaś się swoim spojrzeniem na ewolucję Bollywood, bo to pokazuje, jak różne mogą być nasze filmowe ścieżki. 😊

      Muszę przyznać, że w wielu kwestiach rozumiem Twoje podejście. Sama mam ogromny sentyment do starszych filmów Bollywood, ale faktycznie, niektóre z nich, po latach, mogą wydawać się przerysowane czy melodramatyczne. Kiedyś chłonęłam te emocje bez zastanowienia, a dziś… czasem rzeczywiście patrzę na nie z przymrużeniem oka. Jednak dla mnie to właśnie ta emocjonalność była magią Bollywood, której czasem brakuje w dzisiejszym kinie. Ale może to tak, jak napisałaś – zmieniliśmy się jako widzowie.

      Masz absolutną rację, że kino musi się rozwijać i nie powinno wracać do dawnych schematów. Indie mają teraz wyjątkową szansę, by tworzyć coś oryginalnego, co będzie łączyć tradycję z nowoczesnością. I całkowicie zgadzam się z Tobą, że kino południowoindyjskie naprawdę imponuje swoją różnorodnością i odwagą w opowiadaniu historii.

      Co do aktorów – tutaj również widzę Twoją perspektywę. Vicky Kaushal rzeczywiście ma niesamowity talent, jak i wielu innych aktorów. I może coś w tym jest, że tamte gwiazdy niekoniecznie zawsze były mocno utalentowane aktorsko (np. totalnie nie rozumiem fenomenu Salmana Khana… Dla mnie to totalne drewienko :P). Może ja jeszcze trochę się trzymam tej nostalgii za erą Khanów i klasycznych gwiazd, ale masz rację – nowa generacja przynosi świeżość i autentyczność, która może odmienić Bollywood na lepsze.

      Doceniam Twój optymizm i pozytywne podejście do zmian. Bollywood rzeczywiście musi znaleźć własną tożsamość, zamiast kopiować Hollywood czy Południe. Może najlepsze dopiero przed nami? Mam nadzieję, że znajdzie się złoty środek, który zadowoli zarówno miłośników dawnych produkcji, jak i tych, którzy czekają na nowe, odważniejsze kino.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *